Snupi - pies, który jeździł na wielbłądzie... i nie tylko!

Poznajcie Snupiego - kundelka ze schroniska, który odkrył w sobie podróżniczą pasję. Wspólnie ze swoimi właścicielami Izabellą i Piotrem Miklaszewskimi od kilku lat jest w podróży autostopem dookoła świata. W studiu Dzień Dobry TVN gościliśmy Olgę Bołądź, która odwiedziła nas z Lusią - suczką uratowaną z pseudohodowli: "Adoptujmy, nie kupujmy".

Snupi - pies podróżnik

Snupi odwiedził już 36 krajów na pięciu kontynentach, przepłynął ponad 3200 mil morskich, pokonując Ocean Atlantycki na trasie z Maroko do Brazylii, przejechał prawie 45 tysięcy kilometrów autostopem, zdobywał też czterotysięczniki w Afryce i pięciotysięczniki w Ameryce Południowej!

Zobacz też: Jak mówić do zwierząt, żeby nas rozumiały? >>>

Piotr Miklaszewski:

Byłem dzienniakarzem prawnym, opisywałem nowe legislacje, ciekawe rozprawy sądowe. Nie byłem w stanie już usiedzieć w biurze. Iza była grafikiem komputerowym.

Izabella Miklaszewska:

Przed wyjazdem pracowaliśmy półtora roku i odkładaliśmy kasę, a przede wszystkim, to jej nie wydawaliśmy. Sprzedaliśmy sporo niepotrzebnych rzeczy.

Podróże z Pazurem

Zobacz też: Australijski labradoodle – urocza hybrydowa rasa psa. Twórca rasy żałuje jednak, że ją stworzył >>>

Polski kundelek w podróży dookoła świata, nieprzerwanej od sierpnia 2017 r. Z Izą i Piotrkiem zamienił schroniskową klatkę na bezdroża całego świata. Obecnie w Ameryce Południowej, ale Snupiego zagraniczne podróże zaczęły się już w 2014 r., od autostopowej wyprawy do Turcji, Gruzji i Armenii. Potem były wakacyjne wyjazdy do Szwajcarii, Czech, Holandii, by w końcu - w sierpniu 2017 r. ruszyć z plecakiem dookoła świata. Snupi odwiedził już ponad 25 krajów, na 4 kontynentach, przepłynął ponad 3000 mil morskich i rzekę Amazonkę. Zawitaliśmy m.in. w Wenezueli, Brazylii, Ekwadorze, Maroko, na Wyspach Zielonego Przylądka, Peru... a licznik wciąż bije. W planach USA, Kanada, Alaska, a stamtąd Kamczatka. Długie trekkingi i wysokie góry, to nasz żywioł, ale zwiedzamy po drodze wszystko, co ciekawe.

Olga Bołądź o pseudohodowlach

Bardzo Państwa proszę nie bierzcie psów z pseudohodowli. Lusia była matką i rodziła takie pieski. Takie suczki są przeznaczone tylko do jednego i potem, kiedy przestają pełnić swoją funkcję są zabijane, wyrzucane. Te psy są hodowane w strasznych warunkach. Adoptujmy, nie kupujmy!

Aktorka o swojej suczce Lusi

olgaboladz_official

Moja kochana Lusieńka. Adoptowana przez nas w lutym. Na ostatnim zdjeciu, uprzedzam ale jest drastyczne, widać w jakim stanie była na początku 2019 roku. Zabrana z pseudohodowli gdzie była „suką rozpłodową” To jak dziś wyglada i jak się czuje, jak ufa, jak potrafi się bawić to dopiero kuchenna rewolucja ? Dziękuje moim przyjaciołom, którzy nam pomagają zawsze kiedy wyjeżdżam i opiekują się Lusesitą. Bez was nie dałbym rady. Mój pies jest najcudowniejszy na świecie, zachęcam was z całego ❤️ do adopcji psów. Jeśli chcecie kupić pieska to pamiętajcie, tylko sprawdzone hodowle, płacąc za osa z pseudohodowli wspieracie okrutny handel - gdzie zwierzęta żyją tak długo jak są przydatne. Luśka była jednym z nich.

Zobacz też: Depresja, halucynacje, lęk separacyjny. Jak objawiają się choroby psychiczne u zwierząt? >>>

Autor: Bernadetta Jeleń

podziel się:

Pozostałe wiadomości