Niewidomi rodzice. Jak sobie radzą?

Sandra Tworkowska i Witek Strugała są niewidomi od urodzenia, ale brak wzroku nie jest dla nich przeszkodą. Niedawno po raz pierwszy zostali rodzicami.
Nie pytałam nikogo wcześniej o zdanie, bo stwierdziłam, że tak, czy inaczej sobie poradzę. Rodzinę poinformowałam już o fakcie, że jestem w ciąży.

– powiedziała Sandra.

Reakcja najbliższych była bardzo przychylna, a mama Sandry pod koniec ciąży dodawała jej otuchy i ją uspakajała. Para spotkała się też z opiniami, że nie dadzą sobie rady, ale tym się akurat nie przejmują.

Asystent Sandry i Witka – Konrad Rachwalik podkreśla, że są oni wyjątkowymi osobami i przez to dobrymi rodzicami. Niestety nie zawsze spotykają się ze zrozumieniem. Kiedyś zdarzyło się, że lekarz zaproponował, aby to Pan Konrad przychodził do niego z dzieckiem, ponieważ „cała trójka plącze mu się pod nogami”. Mężczyzna nie zgodził się na takie rozwiązanie, ponieważ to Sandra i Witek są rodzicami malucha, a nie on. Sandra też spotkała się ze znieczulicą – kiedy była jeszcze w szpitalu słyszała opinię, że jako niewidoma osoba nie poradzi sobie z karmieniem dziecka, ponieważ nie będzie widziała, czy maluch poprawnie przystawił się do piersi. Jednak te przewidywania się nie sprawdziły.

Witek nie lubi dwóch postaw – kiedy ludzie się nad nimi litują i gdy nadmiernie ekscytują się ich zaradnością. Dla niego opieka nad dzieckiem to coś zupełnie normalnego, przewijania syna nauczył się dzień po jego urodzeniu i teraz nie stanowi to dla niego problemu.

Jesteśmy w pewnym sensie ekspertami od swojego dziecka.

– dodaje Witek.

Sandra przyznaje, że jedynymi czynnościami, które sprawiają im trudność są: zakrapianie oczu malucha i obcinanie paznokci.

No i tutaj potrzebujemy pomocy osób trzecich.

– dodaje

Innym niewidomym rodzicem jest Sebastian Grzywacz. Mężczyzna stracił wzrok na skutek wypadku na motocyklu. Rok po tym zdarzeniu urodził mu się synek, a dwa lata później odeszła od nich mama Franka.

Wychowywania Franka zawsze sprawiało mu wiele radości.

Jest super! Razem się bawimy, układamy klocki. (…) Jak idziemy do lasu, to jest pełen luz, (…) ganiamy się, ja biorę laskę, Franek bierze miecz i walczymy na miecze (…). To są takie cudowne chwile.

Jest jednak coś co sprawia Sebastianowi kłopot – to odrabianie z synem lekcji. Ale tutaj może liczyć na pomoc swojej partnerki – Marzeny.

Autor: Redakcja Dzień Dobry TVN

Źródło: Dzień Dobry TVN

podziel się:

Pozostałe wiadomości