Rafał Rutkowski: "Jestem słoikiem i jestem z tego dumny"

Wyjazd na studia lub w poszukiwaniu lepszej pracy. Migracje międzymiastowe stały się już normą. Do przyjezdnych przylgnęła nazwa „słoiki”. Jedni na takie określenie się burzą, innym ono zupełnie nie przeszkadza. W studiu Dzień Dobry TVN gościliśmy przyjezdnych do Warszawy: Maję Sablewską, Jakoba Kosela, Rafała Rutkowskiego oraz psycholog Sylwię Miller.

Skok na głęboką wodę, czyli jak zostałem słoikiem

Jakob Kosel jest byłym uczestnikiem programu „Top model”. Zanim zamieszkał w Warszawie, przez kilka lat mieszał w Katowicach. Jakob opuścił rodzinną Częstochowę kiedy dostał się na wymarzone studia na katowicki AWF. Jak wspomina, wyprowadzka z domu była dla niego dużym przeżyciem.

Najbardziej zatęskniłem za kanapkami, które przygotowywała mi codziennie mama. Zawsze miałem schowaną w plecaku kanapkę. Tego mi bardzo brakowało.

Rafał Rutkowski pochodzi z Białegostoku. Wyjazd z rodzinnego miasta był koniecznością – Rafał marzył o byciu aktorem i bardzo chciał studiować w Szkole Filmowej w Warszawie. Dostał się z drugiego naboru, a wiec o przeprowadzce do dużego miasta dowiedział się na miesiąc przed rozpoczęciem studiów. Jak wspomina tamten czas?

Jestem klasycznym słoikiem i jestem z tego dumny. Ja mam w ogóle taką teorię, że herbem Warszawy powinien być słoik, a nie syrena. Po przeprowadzce do Warszawy zamieszkałem na Pradze w akademiku, więc zwiedziłem całe miasto. Najtrudniejsza była samotność.

Maja Sablewska przyjechała do Warszawy z Sosnowca 19 lat temu. Decyzję o przeprowadzce podjęła w 3 dni.

To był czas kiedy prowadziłam fan page Natalii Kukulskiej. Pewnego dnia zadzwoniła do mnie Natalia i zapytała, czy chcę opiekować się jej dzieckiem. Miałam trzy dni na decyzję. Mama mnie popierała, tata był przeciwny, bo miałam studiować. Zdecydowałam, że wyjadę. Do dziś jestem bardzo wdzięczna Natalii bo to dzięki niej jestem dziś w Warszawie.

Trudne początki w nowym mieście

Zmiana miejsca zamieszkania bywa dla młodych ludzi bardzo stresującym doświadczeniem. Muszą opuścić środowisko, które dobrze znają i zacząć nowe, dorosłe życie w obcym mieście. Nie każdy od razu dobrze się czuje w nowym mieście. Słoiki z jedzeniem od rodziców mogą być namiastką domu, ale jak dodała psycholog mogą być wyrazem nadopiekuńczości.

Na początku wszystko jest trudne. Doskwiera nam samotność, ciężko nam fizycznie zorganizować sobie życie. Musimy przeorganizować sobie cały dotychczasowy tryb życia. Młodym ludziom często doskwiera lęk przed dorosłością. Warto również przygotować się mentalnie na nowe życie w nowym mieście i nie oczekiwać tylko samych pozytywów. Dajmy sobie czas.

Zobacz też:

Kuchnia do słoika: Pieczone kalafiory na hummusie dyniowym i szybki gulasz wołowy.

Jedzie słoik z daleka...

Autor: Redakcja Dzień Dobry TVN

podziel się:

Pozostałe wiadomości