Przetrwała dwie wojny, ale zabiły ją wysokie opłaty. Znana pracownia rękawiczek zamyka się po 120 latach

''Po 120 latach zamka się pracownia rękawiczek''
Ich rękawiczki nosili przedstawiciele arystokracji, bohemy artystycznej i najważniejsi politycy, a warsztat na ul. Chmielnej znał każdy warszawiak. Niestety, rodzina Kowalskich zamyka historyczną siedzibę swojej pracowni.

Rodzinny biznes

Rok 1900. Apolinary Kowalski zakłada pracownię rękawiczek. Firma szybko zyskuje popularność, a w ręcznie wykonywane produkty zaopatruje się cała „warszawska śmietanka”.

W okresie międzywojennym bardzo różni ludzie przychodzili do pracowni

- tłumaczy wnuk założyciela, Tomasz Kowalski.

Rody arystokratyczne, bohema artystyczna i znamienici przedsiębiorcy. Klientami pracowni rodziny Kowalskich byli między innymi Antoni Blikle czy legendarny adiutant Józefa Piłsudskiego Bolesław Wieniawa-Długoszowski.

Przetrwała mimo wszystko

Niestety podczas II wojny światowej wytwórnia zostaje zburzona, a Apolinary Kowalski ginie w Powstaniu Warszawskim. Rodzinny interes przejmuje jego syn, Apolinary młodszy. Życie trzeba układać od nowa, a czasy nie są łatwe. Komunistyczne władze nie ułatwiają tego zadania. A jednak, rodzinie Kowalskich udaje się wyjść na prostą. Rękawiczki kupują u nich Pola Raksa, Andrzej Łapicki, Stanisława Celińska, Kora. Pracownię odwiedzają dziennikarze, aktorzy, celebryci.

Pani Paradowska, dziennikarka, która u mnie non stop kupowała rękawiczki, pani Loska, pani Pieczyńska

- wspomina pan Tomasz.

Trudne czasy

Paradoksalnie to nie dwie wojny światowe, ani trudne czasy komunizmu, a wysoki czynsz i mniejsze zainteresowanie społeczeństwa sprawiły, że państwo Kowalscy są zmuszeni zamknąć swoją siedzibę przy ul. Chmielnej. Ludzie wolą kupować rękawiczki z Chin, niż te wyprodukowane z najlepszej jakości materiałów, które ciężko jest zdobyć.

Skóry na rękawiczki w Polsce praktycznie są już niedostępne. (…) Cały surowiec muszę kupić za granicą

- tłumaczy Tomasz Kowalski.

Sprowadza je z Czech, niekiedy z Włoch i Hiszpanii, ale tam ceny są znacznie wyższe. Zamknięcie granic z powodu epidemii także nie pomaga. Po 120 latach działalności pracownia krawiecka rodziny Kowalskich się zamyka.

Przenosimy się już całkowicie w tę wirtualną sprzedaż. Mamy nadzieję, że jakoś to nam się powiedzie. Jeszcze nie powiedzieliśmy koniec. Pracownia na Chmielnej została zamknięta. Jest nam bardzo, bardzo przykro, bo byliśmy emocjonalnie związani z tym miejscem

- mówi Katarzyna Kowalska, córka właściciela.

60 lat przychodziłem na ulicę Chmielną. Ta pracownia była cały czas w jednym miejscu, także serce boli i łzy do oczu się cisną, ale trudno

- dodaje pan Tomasz.

Zobacz też:

Autor: Anna Korytowska

podziel się:

Pozostałe wiadomości