Przedsiębiorcy na wojnie z pandemią. "Jeżeli jeszcze miesiąc lub dwa będzie ten system, to z rynku zniknie 300 tys. miejsc pracy"

Pandemia to ciężki czas dla przedsiębiorców. O trudnościach związanych z ograniczeniem biznesu i sposobach na przetrwanie rozmawialiśmy z dziennikarzem biznesowym TVN24 BiS Mateuszem Walczakiem oraz byłym piłkarzem ręcznym, restauratorem Karolem Bieleckim.

Dramatyczna sytuacja branży gastronomicznej

Karol Bielecki po zakończeniu sportowej kariery postanowił otworzyć własny biznes. Obecnie ma 38 lat i restaurację w Kielcach. Niestety, kryzys związany z pandemią spektakularnie dewastuje jego ciężką pracę. W podobnej sytuacji znaleźli się inni właściciele restauracji, kawiarni i barów, które ponownie zostały zamknięte. Czy jest sposób, aby uchronić biznes przed bankructwem? Zdaniem Karola ciężko jest odrobić straty, które przyniósł pierwszy lockdown. Tym bardziej, że szykuje się kolejny. Całkowite zamknięcie restauracji oznacza brak dochodów, co za tym idzie brak środków na opłacenie czynszu za lokal oraz pensji dla pracowników. Sytuacja właścicieli, którzy zdecydowali się na dowozy i cateringi, również nie jest komfortowa, obrót w czasach pandemii jest minimalny.

Obecnie moja restauracja działa na wynosach. Jest ciężko, to nie jest normalna praca. To jest zdalne dowożenie, więc jest minimalny obrót. Staramy się jednak tych ludzi mieć i zadbać o nich. Większość nie ma oszczędności, żeby przeżyć miesiąc czy dwa bez dochodu

– powiedział były sportowiec.

Karol podkreślił także, że istotne jest dla niego utrzymanie stałej załogi. Dzięki temu, w chwili, gdy obostrzenia zostaną zdjęte, lokal będzie mógł znowu normalnie funkcjonować, bez konieczności kompletowania nowej ekipy.

Wyliczenia Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej mówią jednoznacznie: Jeżeli jeszcze miesiąc lub dwa, będzie ten system, czyli zamykamy restauracje i dowozimy, to zniknie z rynku pracy 300 tysięcy miejsc. Jeżeli chodzi o same lokale gastronomiczne, to wylicza się, że co trzeci, co czwarty lokal będzie do zamknięcia

– powiedział Mateusz Walczak.

Zagrożone branże – zwolnienia pracowników?

Branże gastronomiczna, hotelarska, fitnessowa oraz eventowa to w tym momencie najbardziej zagrożone branże na rynku pracy. Jak przyznał dziennikarz, wiosną, przy pierwszej fali wirusa niemal 350 tysięcy firm skorzystało z tarcz oferowanych przez Polski Fundusz Rozwoju. Pomoc finansowa dla wielu właścicieli była wtedy jedynym ratunkiem, jednak przy drugim lockdownie może przerodzić się w duży problemem. Warunkiem bezzwrotnej pomocy finansowej był kruczek, który zobowiązywał przedsiębiorców do prowadzenia biznesu przez cały rok oraz niezwalniania pracowników. Obecna sytuacja w dużej mierze zależy od tego, jak przedsiębiorcy gospodarowali otrzymanymi pieniędzmi.

Wiosną mieliśmy program bardzo zacny. Wielkie środki były transferowane z Polskiego Funduszu Rozwoju, które to miały pomóc firmom. Jeżeli ktoś wiosną miał wyraźny spadek przychodów, to automatycznie te duże środki zostały wygenerowane. Tylko czy ta poduszka finansowa, te pieniądze, które zostały przekazane, są jeszcze na kontach? To jest drugi moment próby

–powiedział Mateusz Walczak.

Jak przyznał dziennikarz, zgodnie z regulaminem przyznawania subwencji, przedsiębiorca, który w ciągu 12 miesięcy od otrzymania środków zamknie swój biznes, zawiesi go lub otworzy postępowanie upadłościowe, bądź restrukturyzacyjne zmuszony będzie oddać pieniądze. Czy w tym przypadku pracownicy mogą być bezpieczni o swoje miejsca pracy?

To jest taka gwiazdka, taka kropka, która się pojawiła w tych umowach, która faktycznie nieco usztywnia rynek pracy i chroni przed zwolnieniami, ale czy tak będzie, tutaj są duże wątpliwości

– powiedział.

Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.

Zobacz także:

Niezwykły ślub Magdy i Jakuba na Kasprowym Wierchu. "W Polsce wyżej się nie da"

Małżeństwo zamknięte w domu - jak to przeżyć? Psycholog: "Trzeba mówić o swoich potrzebach"

Niezwykły dworzec przerobiony na dom. "Przyjechaliśmy, poznaliśmy i zakochaliśmy się"

Autor: Nastazja Bloch

podziel się:

Pozostałe wiadomości