Położna to nie pielęgniarka. W czym pomaga kobietom i dlaczego nie zawsze jest łatwo? "Mamy czują się zagubione"

archiwum prywatne
archiwum prywatne
Magda Krawczyk od 15 lat ma kontakt z położnictwem. Obecnie pracuje w jednym z warszawskich szpitali, prowadzi zajęcia w szkole rodzenia, ma za sobą także pracę na misji w Afryce. W rozmowie z Kamilą Glińską dla dziendobry.tvn.pl opowiedziała o tym, czym tak naprawdę zajmuje się położna, jakie są dla niej najtrudniejsze momenty w pracy oraz z jakimi problemami spotykają się kobiety po porodzie.

Czym zajmuje się położna?

Położna to nie pielęgniarka - dla przedstawicieli obu tych zawodów to bardzo ważne, aby je rozróżniać. - Położna zajmuje się kobietą na każdym etapie jej życia - podkreśla Magda Krawczyk w rozmowie z dziendobry.tvn.pl. - Pracujemy w przychodniach, w szpitalach, na oddziałach endokrynologii ginekologicznej, noworodkowych, zabiegowych i oczywiście na sali porodowej, na oddziale położniczym. Jest to dość szeroki wachlarz czynności i poziomu opieki, jaki położna sprawuje nad kobietą. To jest obszar, w którym pielęgniarki nie uczestniczą, a my nie uczestniczymy w ich zakresie pracy - dodaje.

W świadomości społecznej utarło się jednak, że głównym zajęciem położnej jest towarzyszenie rodzącej kobiecie na sali porodowej. Jest ona jednak obecna już dużo wcześniej, bo to właśnie położna opiekuje się ciężarną, monitoruje płód z wykorzystaniem aparatury medycznej oraz przygotowuje kobietę do porodu, na przykład prowadząc zajęcia w szkole rodzenia.

Jej rola nie kończy się wraz z przyjściem maleństwa na świat . To ona pomaga świeżo upieczonej mamie w pierwszym kontakcie z dzieckiem. Do jej zadań należy także badanie i opieka nad noworodkiem do 6. tygodnia życia oraz profilaktyka chorób kobiecych i patologii położniczych.

Problemy kobiet po urodzeniu dziecka

Magda Krawczyk przyznaje, że obecnie kobiety, które po raz pierwszy zostają mamami, czują się bardzo zagubione i niepewne w momencie, gdy trzeba zająć się dzieckiem. Z czego to wynika?

- Już nie żyjemy w domach wielopokoleniowych. Nie obserwujemy już swoich sióstr, matek, ciotek, kiedy są w ciąży, kiedy rodzą i opiekują się noworodkiem. Często rodzice na sali porodowej mówią, że to będzie pierwszy raz, kiedy w ogóle w życiu będą trzymać noworodka na rękach i tego się boją. Myślę, że to dlatego młodzi rodzice, którzy mają pierwsze dziecko, czują taką bezradność. My staramy się w tym pomóc jeszcze na etapie ciąży, przygotowując do tych zadań i później - na sali porodowej i w oddziale położniczym - tak długo, jak mamy z nimi kontakt - podkreśla położna.

Ważną kwestią dla młodych mam jest karmienie piersią. Potwierdza to Magda Krawczyk, która ze swojego doświadczenia wie, że często kobiety zbyt szybko nastawiają się na to, że będą mieć trudności w tym obszarze. - Pomagamy w przystawianiu do piersi już na sali porodowej w tym czasie, gdy kobieta zostaje na dwie godziny pod obserwacją. Często martwią się, że nie od razu mają mleko i czy dziecko się naje, a w tych pierwszych godzinach nie chodzi o najedzenie się - dziecko nie jest głodne w tym czasie, natomiast ma silny odruch ssania i próbujemy to wykorzystać do pobudzenia laktacji. (...) Ważne jest, żeby pomagać, a nie zastępować mamę i przystawiać do piersi za nią, bo kiedy my wyjdziemy, ona wciąż będzie miała ten sam problem - wyjaśnia ekspertka.

Instynkt macierzyński nie istnieje?

W ostatnich latach pokutuje przekonanie o tym, że coraz więcej kobiet nie ma instynktu macierzyńskiego, który - po pierwsze - ma sprawiać, że kobieta zdecyduje się na zajście w ciążę oraz - po drugie - będzie wiedziała, jak ma opiekować się swoim dzieckiem. Obniżone wskaźniki dzietności nie tylko w Polsce, ale i na świecie mają być dowodem na to, że współczesne kobiety coraz rzadziej odczuwają coś takiego jak instynkt macierzyński.

Magda Krawczyk, która na co dzień obserwuje, jak zachowują się kobiety, które są w ciąży, rodzą, a później zajmują się noworodkami, ma w tym temacie ważne przemyślenia. - Myślę, że nasze instynkty są niezaprzeczalne, w tym też instynkt macierzyński, chociaż mam poczucie, że coraz dalej od tych instynktów jesteśmy. One są zagłuszane, mamy coraz mniejszy kontakt ze sobą, ze swoją naturą, a więc i ze swoimi instynktami. Stąd też pewnie wiele obaw kobiet, które czują, że sobie nie poradzą, bo nie czują, że mogą na swoim instynkcie polegać. Mają poczucie, że muszą się tego nauczyć, a nie, że to przyjdzie w sposób naturalny. To też wiąże się z emocjami. Niektóre kobiety w ciąży odcinają się od swoich emocji, na przykład przez swoje wcześniejsze doświadczenia straty ciąży, poronienia. Obawiają się, że jeśli za bardzo się zaangażują, za bardzo nawiążą emocjonalny kontakt z dzieckiem w okresie ciąży, a potem coś się stanie dziecku, to będą miały większą traumę i dlatego takie odcięcie od instynktów, poprzez emocje nieraz następuje - wyjaśnia położna.

Poród naturalny vs cesarskie cięcie

Wśród niektórych mam istnieje przekonanie, że poród naturalny jest korzystniejszy - dla nich i dla ich dzieci - niż poród poprzez cesarskie cięcie. Inne twierdzą, że jest odwrotnie. Jakie zdanie na ten temat ma położna?

- Nie powinno być tak, że jeśli poród odbył się drogą cięcia cesarskiego, to mama jest "gorszą mamą", "mniej mamą", "nie doświadczyła porodu". Nie podoba mi się ocenianie kobiety przez pryzmat "rodziłaś" - "nie rodziłaś", "przeżyłaś to" - "nie przeżyłaś tego", "wiesz" - "nie wiesz". To zawsze jest bardzo indywidualne doświadczenie. Nie każda kobieta może urodzić drogą naturalną, są kobiety, które nie mają wyboru. Są też kobiety, które mają wybór i wybierają drogę cięcia cesarskiego, ale to już oddzielny temat i oddzielna dyskusja. Tak czy tak - to jest mama i tak czy tak - ta mama rodziła - wskazuje Magda Krawczyk.

Trudne momenty w pracy położnej

Położna (lub położny) towarzyszą kobietom w pięknych momentach ich życia. Nierzadko są to jednak także bardzo trudne chwile. Magda Krawczyk, oprócz pracy w polskich szpitalach, ma za sobą także pobyt w Afryce, gdzie także pomagała ciężarnym kobietom. Jak przyznaje, to właśnie te porody na misji najbardziej zapadły jej w pamięć. - Tam łatwiej zobaczyć, że to jest cud, że ten poród dobrze się skończył, a dzieci urodziły się zdrowe. Tam nie ma takich możliwości, jakie mamy w krajach zachodnich, żeby zapobiegać powikłaniom czy żeby działać, kiedy takie powikłanie się pojawia - opowiada położna.

Oprócz pracy z rodzącymi kobietami, radzenia sobie z ich emocjami związanymi z porodem i pomaganiu w tym, aby rozwiązanie skończyło się pomyślnie, położne często muszą się też mierzyć z trudnymi sytuacjami związanymi z personalnymi odniesieniami. Zdarza się, że słyszą pytania, czy same mają dzieci, bo jeśli nie, to nie mają prawa wiedzieć, jak czuje się rodząca kobieta i co powinna robić.

- To dla mnie trudny temat. Często zadają to pytanie rodzice na sali porodowej, niezbyt świadomie. Wiem, że nie chcą sprawić przykrości, tylko to wynika raczej z poczucia, że skoro ja wchodzę w ich intymność, to oni też mają prawo wejść w moją intymność - podkreśla Magda Krawczyk i dodaje: - Nie tylko ja jako położna nie mam dzieci. Większość z nas bardzo chciała mieć dzieci, ale tak potoczyły się różne sprawy w życiu, że mieć ich nie możemy i niektóre z moich koleżanek już nie będą mogły. To jest trudne pytanie, a czasem mamy wrażenie, że to pytania pada w kontekście "kobieto, czy ty wiesz, przez co ja przechodzę? Ty nie rodziłaś, więc nie masz prawa mi mówić, jak mam się zachowywać, co mam robić w tym momencie, bo ty nie wiesz". (...) Staram się z tym nie walczyć, zwłaszcza na sali porodowej trzeba mieć dużą wyrozumiałość dla kobiety rodzącej.

Kiedy następuje moment, w którym kobieta naprawdę czuje, że jest mamą? Kto i jak może jej pomóc w pierwszych dniach po porodzie, gdy położnej nie ma już obok? Kiedy kobieta może zacząć myśleć o powrocie do aktywności fizycznej, która pomoże pozbyć się nadprogramowych centymetrów, które pojawiły się w czasie ciąży? Odpowiedzi na te pytania znajdują się poniżej.

Zobacz wideo: Magda Krawczyk o zawodzie położnej

Zobacz także:

Autor: Kamila Glińska

podziel się:

Pozostałe wiadomości