Opłakany stan polskiej psychiatrii dziecięcej. "My nie traktujemy dzieci poważnie, nie traktujemy z szacunkiem"

Wyniki raportu NIK o stanie psychiatrii dziecięcej w Polsce są przerażające. Przez ponad dwa lata blisko dwa tysiące polskich dzieci próbowało odebrać sobie życie. Dlaczego szpitale nie potrafią pomóc najmłodszym? O stanie dziecięcej psychiatrii rozmawialiśmy z Januszem Schwertnerem, dziennikarzem, autorem książki "Szramy. Jak psychosystem niszczy nasze dzieci" oraz dr Agnieszką Dąbrowską, specjalistką psychiatrii dorosłych oraz dzieci i młodzieży.

Przerażający raport NIK o stanie psychiatrii dziecięcej w Polsce

Wyniki raportu NIK mrożą krew w żyłach. Polska zajmuje drugie miejsce w Europie pod względem samobójstw dzieci i młodzieży poniżej 19. roku życia. W latach 2017-2019 blisko dwa tysiące polskich dzieci próbowało odebrać sobie życie. Olbrzymia liczba samobójstw w Polsce to w dużej mierze rezultat fatalnie działającej psychiatrii dziecięcej, a właściwie jej braku. Jak się okazuje, w pięciu polskich województwach nie ma nawet jednego dziennego oddziału psychiatrycznego, a całe Podlasie pozbawione jest jakiegokolwiek oddziału całodobowego. W kraju brakuje minimum 300 psychiatrów dziecięcych, a blisko połowa szkół publicznych nie zatrudnia na odrębnych etatach ani pedagoga, ani psychologa.

My nie traktujemy dzieci poważnie, nie traktujemy z szacunkiem. Mam wrażenie, że miarą dojrzałości społeczeństwa jest stosunek do osób niepełnosprawnych, do osób słabych, chorych psychicznie. Tutaj dotyczy to nie tylko dziecięcej psychiatrii, ale psychiatrii w ogóle, która od lat jest tematem zaniedbanym w medycynie

- powiedziała dr Agnieszka Dąbrowska, specjalistka psychiatrii dorosłych oraz dzieci i młodzieży.

Dr Agnieszka Dąbrowska przyznała także, że coraz mniej młodych lekarzy podejmuje się specjalizacji psychiatrii dziecięcej. Ponadto niewielka grupa specjalistów nie jest w stanie poradzić sobie bez wsparcia z pracą z dzieckiem z zaburzeniami. W tym przypadku często potrzebny jest cały system opieki środowiskowej, oddziałów dziennych i psychoedukacji w szkołach.

Nie wychwytujemy problemu na pierwszej linii frontu. W połowie szkół nie ma pedagoga ani psychologa. Ale do psychiatry dziecięcego prywatnego też nie jest się łatwo dostać. Jeśli dziecko podjęło próbę samobójczą i potrzeba szybkiej pomocy, to trafia też na oddziały, które są przepełnione. Opisuje te straszne historie, gdzie w szpitalu nie ma już nawet miejsca na ziemi

- powiedział Janusz Schwertner.

Książka „Szramy. Jak psychotyzmem niszczy nasze dzieci”

16 września ukazała się książka "Szramy. Jak psychotyzmem niszczy nasze dzieci" Janusza Schwertnera i Witolda Beresia. Inspiracją do poruszenia istotnego i szalenie ważnego tematu był reportaż "Miłość w czasach zarazy" stworzony kilka miesięcy wcześniej przez dziennikarza Onetu. Wszystkie tragiczne historie młodych ludzi odbierających sobie życie są dowodem na to, że młodzież nie radzi sobie w dzisiejszym brutalnym świecie. Dzieci otoczone morzem niechęci, nietolerancji i hejtu ze strony rówieśników potrzebują pomocy. Niewydolność służby zdrowia, opresyjność szkoły i brak jakiejkolwiek pomocy coraz częściej doprowadza do tragedii.

W tej książce wypowiada się prokurator Jerzy Mierzewski, który prowadzi śledztwo w sprawie śmierci chłopca, który rok temu popełnił samobójstwo w Warszawie. On mówi ważną rzeczy, że my w Polsce chyba musimy przestać mówić "dziecko", musimy zacząć mówić mały człowiek i przypomnieć sobie, że to jest człowiek i ma prawa człowieka

- powiedział Janusz Schwertner.

Dziennikarz dodał także, że książka "Szramy. Jak psychosystem niszczy nasze dzieci" przełamuje tabu. Wśród wielu smutnych i tragicznie kończących się historii można odnaleźć jedno pozytywne światełko. Są nim rodzice, którzy walczą i otwarcie mówią o problemach swoich dzieci.

Rodzice zaczęli pokazywać swoje twarze po to, by dodać otuchy innym ludziom, którzy walczą nie tylko z systemem, ale i z barierą wstydu. Mam nadzieję, że to jest coś, co może trochę zmienić sytuacje

- dodał dziennikarz.

Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.

Zobacz także:

Rekord zakażeń. W którym województwie najwięcej potwierdzonych przypadków?

Bill Pullman wspomina pracę na planie w Polsce: "Uwielbiam zupę ogórkową, jest przepyszna!"

Bolek Błaszczyk z grupy MoCarta i jego dzieci. "Oni sami w pewnym momencie wybrali kierunek, w którym będą podążać"

Autor: Nastazja Bloch

podziel się:

Pozostałe wiadomości