Z Tanzanii przez Włochy do Polski, czyli niezwykła wędrówka misjonarza. "Łomianki to najlepsze miejsce na świecie"

Ksiądz jak z westernu
Ojciec Ditrick Julius Sanga z Tanzanii w zeszłym roku w warszawskim Orszaku Trzech Króli wzbudził powszechne zainteresowanie. Wcielił się wówczas w postać króla afrykańskiego i przemierzył warszawską starówkę na wielbłądzie. Teraz w Polsce jest już trzy lata. Jak mu się żyje w naszym kraju?

Powołanie Ditricka Juliusa Sangi

Ditrick Julius Sanga pochodzi z Tanzanii, z Matamba w regionie Njombe. Ma dwóch braci – Amadeo i Mauro, oraz dwie siostry – Deodatę i Roswitę. Urodził się jako drugie dziecko w rodzinie. Jego ojciec, Julius Makombola Sanga, był nauczycielem w szkole podstawowej, a matka, Estelina Kyembakitali Ngogo, opiekowała się domem.

Nad kapłaństwem zaczął się zastanawiać już w dzieciństwie, w szkole średniej natomiast zapragnął być misjonarzem. Po odbyciu nowicjatu w Mozambiku oraz po ukończeniu studiów teologicznych w Rzymie na Papieskim Uniwersytecie Urbanistycznym, został wysłany do Polski. Było to dla niego duże zaskoczenie, bo po ukończeniu owej włoskiej uczelni nikt nigdy nie został wysłany do naszego kraju. Choć początkowo nie chciał przenosić się do Polski z Włoch, dziś jest bardzo wdzięczny za decyzję przełożonych.

Ojciec Ditrick w Polsce

Początkowo Ditrick trafił do parafii w Łomiankach i teraz uważa ją za najlepsze miejsce na świecie . Poznał w niej wielu ludzi, z którymi się zaprzyjaźnił. Ostatnio jednak został przeniesiony do Białegostoku. Jak mu się tam podoba?

- Dobrze się mam. Bardzo mi się podoba. Tam są Polacy, więc też znają powiedzenie "gość w dom, Bóg w dom". Jest pięknie, bo ludzi dobrze nas przyjęli w parafii . Zaczęliśmy już poznawać jakieś rodziny, ale jest trochę trudny czas, w którym nie możemy robić zbyt dużo spotkań - wyznał Julius Sanga w Dzień Dobry TVN.

W Białymstoku jest dopiero drugi miesiąc, jednak już nawiązał znajomości. W szczególny sposób wspomina pierwszy dzień w nowym miejscu, kiedy poszli grupą łowić ryby.

- Pięknie było. Cały dzień zostaliśmy na stawach, a nie złowiliśmy nic. Dla mnie było to trudne, bo był to mój pierwszy dzień, ale fajni ludzie byli. Wieczorem wróciliśmy łowić w lodówce ryby - opowiadał ojciec.

Wiadomo, że ochrzcił już jedno dziecko, uczestniczył w ślubie i był na polskim weselu . Cały czas poznaje więc polską kulturę, ale i Polaków zapoznaje z Tanzanią. Towarzyszy mu bowiem często bęben, na którym gra nawet podczas mszy.

- Zawsze gram w czasie, w którym nie mamy mszy, albo ktoś odprawia mszę, a ja mogę brać udział - grać im na bębnach albo śpiewać w chórze - tłumaczył misjonarz.

A jak to się stało, że tak świetnie mówi po polsku?

- To dzięki nauczycielce o imieniu Anna. Uczyłem się przez Skype'a półtorej godziny, dwa razy w tygodniu, a jeszcze pani Małgorzata pomagała mi w czytaniu. (...) Są także niektórzy przyjaciele, znajomi, którzy pomagają nam i zawsze są blisko. (...) Jak widzimy ciepłych ludzi i oni zachęcają nas, to daje nam też siłę, żeby się nauczyć jak najszybciej - powiedział Ditrick Julius Sanga.

Nowoczesny ksiądz Alfred Wierzbicki

Wyjątkowym duchownym jest również ksiądz Alfred Wierzbicki. Nie boi się on wyrażać swojego zdania. Ma wyraziste poglądy, które niejednokrotnie szokują czy burzą Polaków. Jest księdzem, który głośno i bez ogródek mówi o problemach współczesnego Kościoła.

- Ja już trochę żyję na tym świecie, żebym dojrzał do tego, że nie trzeba się niczego bać. Najciekawsze jest w życiu samo życie - powiedział w Dzień Dobry TVN.

Nowoczesny ksiądz kochany przez wiernych. Poznaj Alfreda Wierzbickiego. Zobacz wideo:

Zobacz też:

Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.pl

Autor: Sabina Zięba

Reporter: Szymon Brózda

podziel się:

Pozostałe wiadomości