Nowe rekomendacje polskich naukowców: opóźnienie roku szkolnego i obowiązek noszenia maseczek

Powrót do szkoły koronawirus
Imgorthand/Getty Images
Zespół ds. COVID-19 przy prezesie Polskiej Akademii Nauk uważa, że nawet jeśli epidemia koronawirusa będzie utrzymywać się na względnie niskim poziomie, personel w szkołach powinien nosić maseczki. To samo dotyczy dzieci. Z kolei naukowcy z Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Uniwersytetu Warszawskiego rekomendują opóźnienie powrotu dzieci do szkół.

Obowiązkowe maseczki

Zespół ds. COVID-19 przy prezesie Polskiej Akademii Nauk przesłał PAP stanowisko dotyczące powrotu uczniów do szkół we wrześniu 2020 roku. Eksperci zwrócili w nim uwagę, że nie jest jasne, jak będzie wyglądać sytuacja epidemiczna COVID-19 za kilka miesięcy, można jednak opierać dalsze działania na podstawie prognoz. Wskazano więc na trzy możliwe scenariusze w zależności od intensywności, z jaką będzie się rozprzestrzeniała epidemia – czyli od wielkości współczynnika reprodukcji R0 (przeciętnej liczby osób, jaką zakaża pojedynczy zakażony). Żeby mówić o wygasaniu epidemii, współczynnik R powinien być mniejszy lub równy 1 – im mniejszy, tym lepiej.

Wstępnie zakładać należy trzy scenariusze możliwego rozwoju sytuacji: dobry, kiedy R0 nie przekracza 1,1; umiarkowany, kiedy R0 jest pomiędzy 1,1 a 1,7; zły, kiedy R0 jest większy od 1,7

- wskazuje zespół doradczy.

W jego ocenie nawet w scenariuszu dobrym i optymistycznym (R0 poniżej 1,1 w ciągu najbliższych miesięcy), według którego epidemię uda się utrzymywać na względnie niskim poziomie intensywności, powszechnie powinien być wprowadzony obowiązek noszenia maseczek w szkołach dla personelu i przynajmniej starszych dzieci.

W przypadku scenariusza umiarkowanego do tego zalecenia powinno dojść zwiększenie dystansu między ławkami uczniów, wydzielenie grup uczniów, którzy mogą kontaktować się ze sobą, ale nie pomiędzy grupami, oddelegowanie nauczycieli do konkretnych klas, ograniczenie poruszania się uczniów w przestrzeni wspólnej (np. asynchroniczne przerwy), wietrzenie pomieszczeń w ciągu dnia i dezynfekcja ławek, klamek oraz przedmiotów wspólnych po zajęciach. Zespół ds. COVID-19 rekomenduje również, aby nadzór sanitarny starannie śledził sytuację zdrowotną w rodzinach uczniów, nauczycieli i obsługi technicznej. Wykrycie w szkole przypadku COVID-19 powinno skutkować wszczęciem opracowanej z góry procedury sanitarnej.

Ponieważ szczegółowe testowanie wszystkich osób może nie być możliwe, sugerujemy wykorzystanie metody testowania grupowego oraz testowania środowiskowego, które to metody są aktywnie rozwijane przez PAN oraz badaczy stowarzyszonych

- napisano w stanowisku.

Z kolei w przypadku złego scenariusza szkoły, które funkcjonują w regionach o stosunkowo wysokim nasileniu epidemii i które nie mogą sprostać surowemu reżimowi sanitarnemu przedstawionemu w rekomendacjach, powinny przejść na system zajęć zdalnych.

Eksperci rekomendują władzom oświatowym, aby już teraz opracowywały zalecenia, które powszechnie obowiązywałyby w szkołach w sytuacji każdego z trzech scenariuszy. Z kolei szkoły, rodzice, instytucje sanitarne i samorządy powinny się pilnie przygotowywać na ich ewentualność.

Pozwoli to na dynamiczne podejmowanie decyzji przez dyrektorów szkół w oparciu o jasne wytyczne. Wytyczne powinny mieć charakter algorytmu postępowania w konkretnych przypadkach, co pozwoli zachować maksymalną funkcjonalność, przy szybkiej reakcji na zdarzenia lokalne lub regionalne

- podkreślono.

Badacze napisali w swoim stanowisku, że przypuszczalnie w sezonie jesienno-zimowym przebieg COVID-19 u wielu zarażonych będzie pogorszony ze względu na typową w naszym regionie sezonową epidemię grypy oraz częste występowanie innych zakażeń wirusowych i bakteryjnych. Natomiast po powszechnym rozluźnieniu kultury sanitarnej w okresie wakacyjnym należy spodziewać się dużego wzrostu liczby zachorowań w skali kraju z lokalnymi, a nawet regionalnymi ogniskami epidemii.

Przewodniczącym zespołu ds. COVID jest prezes PAN - prof. Jerzy Duszyński, a jego zastępcą – prof. Krzysztof Pyrć z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Członkami zespołu są również: dr Aneta Afelt (Uniwersytet Warszawski), prof. Radosław Owczuk (Gdański Uniwersytet Medyczny), dr hab. Anna Ochab-Marcinek (Instytut Chemii Fizycznej PAN), dr hab. Magdalena Rosińska (Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego - Państwowy Zakład Higieny), prof. Andrzej Rychard (Instytut Filozofii i Socjologii PAN), dr hab. Tomasz Smiatacz (Gdański Uniwersytet Medyczny). W pracach grupy mogą brać udział i inni zaproszeni eksperci.

Opóźnienie roku szkolnego

Z kolei, jak czytamy w "Dzienniku Gazecie Prawnej", naukowcy z Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Uniwersytetu Warszawskiego rekomendują opóźnienie powrotu dzieci do szkół.

Gazeta powołuje się na analizę wykonaną przez zespół dr Franciszka Rakowskiego, z której wynika, że jeżeli otworzymy wszystkie placówki jednocześnie, to liczba dziennych zachorowań może wzrosnąć nawet do kilku tysięcy przypadków dziennie.

W efekcie nawet kilkadziesiąt powiatów znajdzie się na czerwonej liście z najbardziej dotkliwymi obostrzeniami

- wskazuje "DGP".

Jak informuje gazeta, z wyliczeń dr. Rakowskiego i jego zespołu wynika, że wskaźnik R ‒ który pokazuje liczbę osób, jaką średnio zakaża jedna osoba z koronawirusem ‒ może wzrosnąć do 2.

Obecnie wynosi on mniej więcej 1,2. Kiedy wartość wskaźnika jest niższa niż jeden, pandemia wygasa

- przypomniano w artykule.

Gazeta zwraca uwagę, że problem z powrotem do szkół bierze się nie tylko stąd, że bez wprowadzenia środków ostrożności, jak np. bańki (grupy mniejsze niż klasa, które razem się uczą i spędzają wolny czas, nie mieszając się z dziećmi z innych baniek), dzieci w szkołach praktycznie cały czas są w kontakcie z innymi.

Problematyczne jest również to, że wiele z nich dopiero co wróci z wakacji. Czasem zagranicznych. Niewykluczone, że z infekcją

- zaznacza dziennik.

Jednym z sugerowanych rozwiązań - jak pisze "DGP" - byłoby wstrzymanie edukacji przez pierwsze dwa tygodnie szkoły.

To moment, kiedy dzieci przywożą z wakacji choroby. Warto byłoby opóźnić otwarcie o dwa tygodnie

- tłumaczy gazecie dr Jakub Zieliński z ICM.

Obaj naukowcy są zdania, że powinny istnieć jasne wytyczne dotyczące zamykania szkół - z automatu powinno się to dziać na terenie, który trafił na listę czerwoną. Zamknięcie nie powinno być krótsze niż 10 dni (im dłużej, tym lepiej). Jak podkreślają, największy problem polega na tym, że łatwo jest wyhamować ‒ poprzez lockdown ‒ wzrost zachorowań. Ale trudno jest zmniejszyć tę liczbę

- czytamy w "Dzienniku Gazecie Prawnej".

Co o rozpoczęciu roku szkolnego w czasie pandemii myślą dyrektorzy szkół? Zobaczcie wideo:

Widzimy się w Dzień Dobry Wakacje! Na program zapraszamy w każdą sobotę i niedzielę od 9:00.

>>> Zobacz także:

Powrót do szkół - są nowe rozporządzenia dotyczące nauczania w czasie epidemii

1 września już za chwilę. Wirusolog o powrocie dzieci do szkół: "To nie jest dobry moment"

Zajęcia zdalne w szkołach możliwe, ale pod jednym warunkiem. Jak będzie wyglądała nauka w strefie czerwonej i żółtej?

Autor: Iza Dorf

Źródło: PAP

podziel się:

Pozostałe wiadomości