Nie żyje Aleksander Doba. "Zmarł śmiercią podróżnika"

Aleksander Doba nie żyje. ''Zmarł śmiercią podróżnika, zdobywając najwyższy szczyt Afryki – Kilimandżaro''
22 lutego zmarł Aleksander Doba. Podróżnik miał 74 lata. Jak dowiadujemy się jego oficjalnego profilu na Facebooku, do śmierci doszło podczas wspinaczki na Kilimandżaro. Zdobycie afrykańskiego szczytu było jednym z marzeń Aleksandra Doby.

Aleksander Doba zasłynął w 2015 roku, kiedy to dzięki głosowaniu na stronie internetowej National Geographic zdobył tytuł "Podróżnika roku". Był pierwszym człowiekiem w historii, który samotnie przepłynął kajakiem Ocean Atlantycki z kontynentu na kontynent. Na dystansie z Afryki do Ameryki Południowej korzystał wyłącznie z siły mięśni.

Nie żyje Aleksander Doba

23 lutego na oficjalnym profilu Aleksandra Doby pojawiła się informacja o jego śmierci.

Z głębokim żalem zawiadamiamy, że dnia 22 lutego zmarł wielki kajakarz Aleksander Doba. zmarł śmiercią podróżnika...

Opublikowany przez Aleksandra Dobę Wtorek, 23 lutego 2021

Pod wpisem od razu zaczęły pojawiać się wspomnienia osób, które miała okazję osobiście poznać Aleksandra Dobę.

- Nigdy nie zapomnę tych fascynujących rozmów, tej energii, którą zarażał, również stypendystów Fundacji, jako członek Rady Funduszu, a miałam jeszcze wylicytowaną kolacje z Olkiem, ale nigdy nie mogliśmy się zgrać... Na zawsze w mojej pamięci! - pisze Monika Pyrek.

- Bardzo, bardzo przykra wiadomość. To był honor spotkać Tego człowieka i uścisnąć dłoń! - dodaje znany fotograf Marek Arcimowicz.

W rozmowie z TVN24 Łukasz Nowak z firmy Soliści, organizator ostatniej wyprawy Aleksandra Doby, potwierdził, że 74-latek zmarł na szczycie Kilimandżaro. Wcześniej nic nie skazywało na jego złe samopoczucie. Był pełen energii, a napotkanej grupie mówił, że "idzie na dach Afryki".

Na szczycie Aleksander czuł się dobrze, przed pamiątkowym zdjęciem poprosił przewodników, którzy z nim byli, o to, czy może chwilę odpocząć. Stracił przytomność, a następnie funkcje życiowe.

Transport ciała ze szczytu trwał ponad 20 godzin.

Rodzinie i bliskim podróżnika składamy wyrazy współczucia.

Autor: Mateusz Łysiak

podziel się:

Pozostałe wiadomości