Na ceramice zapisuje sentencje płynące prosto z serca. „Dzielę się swoją poezją codzienności, żeby żyło się lepiej”

Agnieszka Prucia jest ceramiczką, która porzuciła pracę w korporacji i - jak sama o sobie mówi - dała się ponieść przeznaczeniu. Obecnie jej ceramiczne naczynia mają wielu miłośników. Nam Agnieszka opowiedziała o tym, jak zaczęła się jej przygoda z tą dziedziną sztuki i czy jest to zajęcie dla każdego.

Ceramika okazała się przeznaczeniem

Agnieszka Prucia, nazywana przez przyjaciół Misią, jest artystką ceramiczką. Jej zawodowa droga było wyjątkowo kręta, bo z wykształcenia jest filozofem, pracowała w korporacji, następnie w małej prywatnej firmie, a skończyła we własnej manufakturze ceramiki. Jak tłumaczy, dała się ponieść przeznaczeniu.

Zostałam rzucona przez moje życie zawodowe i poszłam na kurs ceramiki, który odbywał się zimą. Po prostu po to, żeby sprawdzić, jak by to było popracować z gliną. Zupełnie niepostrzeżenie rozpoczęła się głęboka miłość, która trwa osiem lat

- opowiada.

Sentencje prosto z serca

Jej prace są wyjątkowe pod wieloma względami. Na jej talerzach znajdziemy między innymi wyjątkowe sentencje. To element charakterystyczny dla ceramiki Misiura Design. Jak podkreśla Agnieszka, są to jej własne cytaty płynące prosto z serca. Artystka twierdzi, że dobre słowa budują dobre życie, dlatego powinny pojawiać się w naszej codzienności.

Jestem magistrem filozofii, więc słowo to jest dla mnie bardzo pierwotna materia. I bardzo też wierzę w siłę naszych nawyków myślowych, że słowa, które wybieramy budują naszą codzienność, więc dzielę się taką swoją poezją codzienności, żeby nam się żyło lepiej

- tłumaczy Agnieszka.

Najważniejsze to się nie podawać

Początkowo kurs z lepienia gliny rozczarował Agnieszkę.

Moje wyobrażenie o pracy z gliną, tego, co chciałam osiągnąć, a tym, co ulepiłam i leżało właśnie przede mną na stole, było diametralnie różne. Pomyślałam, że to chyba jednak nie jest moja droga

– opowiada artystka.

Jej pierwsza praca (był to domek) również do końca nie była udana.

W ogóle nie byłam obiecującym ceramikiem. Bądźmy szczerzy. To jest też dobra wiadomość dla wszystkich, którzy stratują. Dajmy sobie czas, nie zniechęcajcie się. Czasami to jest długa droga do odkrycia tej głębokiej przyjemności i swojego powołania. Także czas, czas, czas i radość tworzenia

- przyznała ceramiczka.

Glina budzi w nas dziecięcą kreatywność. Trzeba mieć do niej też fizyczną siłę, bo wytwarzanie ceramicznych naczyń to również trudniejsze etapy, ale - jak przekonuje Agnieszka - każdy z nich ma w sobie swój urok. Najważniejsze to się nie poddawać.

Zobacz też:

Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.

Autor: Magdalena Gudowska

podziel się:

Pozostałe wiadomości