Miał poparzone 70 proc. ciała. Alan żyje dzięki opatrunkom ze skóry ojca i pionierskiej transplantacji

Lekarze z Centrum Leczenia Oparzeń w Szczecinie, dzięki jednej z pionierskich operacji przeszczepu skóry uratowali życie ciężko poparzonego chłopca. Na czym polega transplantacja keratynocytów, czyli namnożonych z naskórka komórek? Gośćmi Dzień Dobry TVN byli: Stanisław Paradowski, lekarz, który operował chłopca oraz dr n. med. Paweł Gonerko, współzałożyciel Centrum Leczenia Oparzeń w Szczecinie.

Dziewięcioletni Alan Rekowski uwielbiał zabawę na świeżym powietrzu.

>>> Zobacz także:

Wypadek Alana

Pewnego dnia, kiedy spędzał czas z kolegami z sąsiedztwa, jeden z chłopców znalazł ukrytą za gołębnikiem substancję łatwopalną. Dzieci rozlały ją na trawę i podpaliły. Niestety podmuch wiatru sprawił, że płomienie zajęły ubranie Alana. Chłopiec zaczął palić się jak pochodnia. Na ziemie przewrócił go starszy brat i zaczął gasić piaskiem. Potem do akcji włączyła się zawiadomiona mama Alana. Zaniosła chłopca do domu i pod prysznicem próbowała schłodzić jego poparzone ciało. Po przyjeździe pogotowia skóra chłopca odchodziła płatami, a jego stan był krytyczny.

Alan został przetransportowany śmigłowcem na oddział intensywnej terapii do Centrum Leczenia Oparzeń Dziecięcych w Szczecinie. Tam lekarze stwierdzili u niego oparzenia 3. stopnia obejmujące blisko 70 proc. powierzchni ciała, w tym głowę, szyję, tułów oraz ręce i nogi.

Pionierska operacja przeszczepu skóry

W celu przerwania rozwoju choroby oparzeniowej grożącej nieodwracalną niewydolnością wielonarządową i zgonem chłopca, tkanki martwicze powinny być wycięte w całości do siódmej doby od oparzenia. W przypadku Alana nie było tyle zdrowej skóry, aby pobrać z niej przeszczepy i pokryć nimi rany. W takich przypadkach, do czasowego pokrycia ran oparzeniowych stosuje się opatrunki biologiczne na przykład z przeszczepu skóry od dawcy spokrewnionego. Zaletami tych opatrunków jest to, że najdłużej utrzymują się na ranie, chronią ją przed nadmierną utratą płynów ustrojowych, przed zakażeniem, zmniejszają odczucie bólu, działają hemostatycznie, dają czas na wygojenie miejsc dawczych i ponowne pobranie skóry własnej do ostatecznego pokrycia ran oparzeniowych.

Ojciec Alana zgodził się na propozycję takiego leczenia i jego skóra uratowała syna. Lekarze zabezpieczyli nią rany chłopca, zyskując tym niezbędny czas na wyhodowanie nowej skóry. Tylko jedna trzecia skóry Alana nadawała się do przeszczepu, dlatego z trzycentymetrowego kawałka skóry chłopca w specjalnym laboratorium w Krakowie lekarze wyhodowali fragment wielkości kartki A4, którym przykryli rany.

W ciągu kilkunastu tygodni pobytu w Centrum Oparzeń w Szczecinie chłopiec przeszedł 8 poważnych operacji, w tym 5 przeszczepów skóry.

Po trzech miesiącach leczenia Alan opuścił szpital i przebywa już w domu. Ze względu na duże blizny nosi ubrania uciskowe. Przed nim długa i intensywna rehabilitacja.

Wierzymy, że z każdym tygodniem będzie lepiej. Każdego dnia dziękuję Bogu, że syna mi jednak nie odebrał.

- powiedziała wzruszona mama chłopca.

Autor: Redakcja Dzień Dobry TVN

podziel się:

Pozostałe wiadomości