Mateusz Damięcki o pomocy dla potrzebujących dzieci: „Pomagając komuś innemu, pomagamy sobie”

Pomimo kwarantanny nikt nie próżnuje w domu Mateusza Damięckiego i Pauliny Andrzejewskiej-Damięckiej. Para pracuje zdalnie i angażuje się w pomoc charytatywną. W programie opowiedzieli, jak obecnie wygląda ich codzienne życie.

Codzienność w czasach kwarantanny

Dzień Damięckich jest dosyć uporządkowany. Ład jest dla nich niezwykle ważny, ponieważ pomaga im utrzymać higienę psychiczną w życiu.

Na pytanie o to, jak obecnie wygląda ich codzienność, Paulina Andrzejewska-Damięcka przyznała, że na początku nie było łatwo, ale każdemu z domowników udało się wypracować rutynę, która uporządkowała ich dzień. Wrażeń dostarcza im syn Franciszek, który skacze, biega i bawi się w ogródku.

To jest niebywałe co się dzieje podczas tej kwarantanny, ponieważ teoretycznie mamy dużo więcej czasu, ale jak wszyscy wiemy tego czasu robi się strasznie mało

– zauważył Mateusz.

Jest go coraz mniej, ponieważ podejmujemy różne aktywności przez różne media społecznościowe, żeby nadal mieć kontakt z widzami, ale swoją pracą też ofiarować pomoc innym

– powiedziała Paulina Andrzejewska-Damięcka, choreograf i zastępczyni dyrektora ds. artystycznych w Teatrze Muzycznym w Poznaniu.

Koncert dla chorego chłopca

Paulina, za pośrednictwem profilu instagramowego Teatru Muzycznego w Poznaniu, zorganizowała koncert dedykowany dla chłopca ze Szczecina, Franka Kępy. W wydarzeniu wzięli udział artyści z całej Polski.

Koncert dostarczył wielu wzruszeń, wielu ludziom i bardzo też pomógł. To był wspaniały czas i do dziś jeszcze spływały podziękowania za to, że taką inicjatywę podjęliśmy

– zauważyła Paulina.

My artyści teraz śpiewamy w domach i robimy co możemy, żeby wspierać innych no i tym samym pozostać w jakiejś tam formie

– dodała.

Pomoc dla potrzebujących

Mateusz od roku skacze na skakance i wspiera dzieci chore na rdzeniowy zanik mięśni. Niedawno zaangażował się w pomoc dla Kacpra Boruty dla chłopca, który potrzebował „najdroższej terapii świata”, a teraz skacze dla kolejnych – każdy skok to jedna złotówka.

Udało się zebrać 104 tysiące złotych dla Kacperka Boruty, który nie musi lecieć do Stanów Zjednoczonych po to, żeby podano mu najdroższy lek na świecie, ponieważ ten lek przylatuje tutaj ze względu na koronawirusa. No i trzeba było przeskoczyć na inne dzieci

– wyjaśnił aktor.

Ważne, żeby pomagać, nawet jeżeli samemu jest się w dołku, bo to jest niebywałe, jak pomaganie działa. Dla naszej satysfakcji, dla naszego zdrowia psychicznego pomaganie działa cuda. Tak naprawdę pomagając komuś innemu, pomagamy sobie. Ta przygoda, którą rozpoczęliśmy na samym początku z Kacpim Borutą była dla mnie czymś tak budującym i tak odbudowującym mnie w środku, że polecam to każdemu

– dodał po chwili.

Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.

Zobacz też:

Kolejne dziecko chore na SMA potrzebuje ogromnej sumy pieniędzy na leczenie. Pomóż 3-miesięcznej Hani

Mateusz Damięcki dumny z zawodowego sukcesu żony: "Jestem Panem Dyrektorowym"

Ponad 40 milionów złotych za życie ośmiorga chorych dzieci. Chajzer: "Potrzeba drugiego Owsiaka"

Autor: Agata Polak

podziel się:

Pozostałe wiadomości