Martyna Gliwińska o porodzie w czasie pandemii.„Noc była naprawdę ciężka. Myślałam, że będę z tym wszystkim sama"

Martyna Gliwińska pod koniec marca, czyli tuż przed ogłoszeniem pandemii, trafiła na porodówkę. Poród i samotne przebywanie w szpitalu wiązało się z wielkim stresem. Jak obecnie radzi sobie świeżo upieczona mama?

Martyna Gliwińska - poród w czasie kwarantanny

Martyna Gliwińska jest projektantką wnętrz i byłą partnerką Jarosława Bieniuka. Trafiła do szpitala dzień przed ogłoszeniem kwarantanny. Jak wspomina, dopiero w windzie dowiedziała się o obostrzeniach i obowiązującym zakazie odwiedzania. Wizyty rodziny czy przyjaciół okazały się niemożliwe. Przyszła mama przeżyła szok. Noc przed porodem okupiona była wielkim stresem i obawami.

Pierwsza noc przed porodem była naprawdę ciężka. Nie spałam, myślałam, jak to będzie, że będę z tym wszystkim sama. Nawet złapała mnie taka trema, że w końcu się z nim poznam

- powiedziała nasza rozmówczyni.

Sam poród okazał się dla Martyny fantastycznym przeżyciem i niezapomnianą chwilą. W szpitalu - mimo rosnącej paniki związanej z koronawirusem - wyspecjalizowany zespół o wszystko zadbał. Każdy był miły, wyrozumiały i empatyczny.

Wszyscy byliśmy w szoku, ale personel stanął na wysokości zadania i zajęli się nami jak najlepiej

– podkreśliła Martyna Gliwińska.

Moment poznania Kazika i możliwość przebywania z nim sam na sam, bardzo zbliżył ją do dziecka. Martyna zapewnia więc wszystkie mamy, że nie mają się czego obawiać. Mimo samotności, która przestrzegana jest ze względu na bezpieczeństwo mamy i maluszka, te chwile mogą być piękne.

Martyna Gliwińska i samotne macierzyństwo

Jeszcze przed świętami Martyna wraz z maluszkiem wróciła do domu. Wychodząc ze szpitala, nie dostała żadnych specjalnych zaleceń. Jak twierdzi, wtedy jeszcze nikt nie spodziewał się, że pandemia sparaliżuje normalne życie.

Czuła lekki stres, ponieważ zarówno kobiety po cesarce, jak i noworodki, mają obniżoną odporność. Postanowiła ograniczyć kontakty z bliskimi i pozostać z Kazikiem w domu.

Musimy dbać o siebie podwójnie i uważać, żeby nie łapać kontaktu z innymi ludźmi i pozostać w domu

- podkreśliła w rozmowie z Dzień Dobry TVN.

Zazwyczaj po porodzie położne odwiedzają rodziny. W czasie kwarantanny nie jest już to możliwe.

U mnie ukochana położna była dwa razy ze względu na to, że miałam ranę po cesarskim cięciu

- powiedziała Martyna.

Jak samodzielnie radzi sobie z obowiązkami i opieką nad maleństwem? Przed porodem nastawiała się na najgorsze, dzięki temu teraz czuje się dużo lepiej. Skupia się na miłych momentach, a koronawirus w żadnym stopniu nie przeszkadza jej w przeżywaniu cudownego czasu. Mały Kazik również nie daje powodów do zmartwień, jest spokojnym i grzecznym dzieckiem.

Kazik jest grzecznym dzieckiem, więc mi nie jest aż tak ciężko. Mam się bardzo dobrze, macierzyństwo mi służy

- podsumowała instamatka.

Zobacz też:

Autor: Nastazja Bloch

podziel się:

Pozostałe wiadomości