Szokujące wydarzenia podczas Marszu Równości w Białymstoku. Jakie emocje towarzyszyły uczestnikom?

W Białymstoku odbył się po raz pierwszy Marsz Równości. Podczas zamieszek policja musiała użyć gazu. W stronę uczestników rzucano kamieniami, petardami, jajkami i butelkami, wykrzykiwano też obraźliwe słowa. Zatrzymano kilkudziesięciu chuliganów. Policja powołała specjalną grupę, która ma za zadanie znaleźć wszystkich tych, którzy złamali prawo w trakcie marszu. A w Dzień Dobry Wakacje dziennikarka Renata Kim, która była na Marszu Równości w Białymstoku opowiedziała, czego była świadkiem podczas tego wydarzenia.

W sobotę po południu ulicami Białegostoku przeszedł Pierwszy Marsz Równości. Przejście uczestników marszu kilkakrotnie próbowali zablokować kibice. Jak relacjonowała dziennikarka Renata Kin, młodzi mężczyźni pluli i wyzywali uczestników Marszu Równości, kobiety pokazywały im środkowy palec, a starsze panie uderzały się w czoło. W uczestników rzucano również kamieniami, jajkami i petardami.

Marsz zabezpieczała policja, a wspierała ją również Straż Graniczna; jej śmigłowiec miał za zadanie monitorować zgromadzenie z góry, ale też to, co się dzieje na przyległych ulicach i przecznicach.

Policja pilnuje, by nikt z nich nie przedostał się do środka marszu, ale nie jest w stanie powstrzymać tych, którzy rzucają w maszerujących petardami i jajkami. Nad paradą krąży helikopter, podobno należący do Straży Granicznej, w pewnym momencie pojawia się armatka wodna, a policja strzela gazem do agresywnego tłumu, który po raz kolejny próbuje zablokować przemarsz kolorowego pochodu. Wszyscy płaczą, gaz szczypie w oczy i gardło. Parada na chwilę przystaje, ale potem znowu rusza. Tęczowe flagi powiewają, niektórzy śpiewają i tańczą. (...) Co kilkaset metrów przy ulicy pojawia się ciężarówka oklejona banerami ostrzegającymi przed pedałami i pedofilią.

- relacjonowała Kin.

Do najpoważniejszego - zdaniem policji - zdarzenia w czasie przemarszu doszło w pobliżu białostockiej katedry, gdzie kontrmanifestacji próbując zablokować marsz rzucali w stronę policji kamieniami, kostką brukową i butelkami; funkcjonariusze musieli użyć środków przymusu.

Zmuszeni byliśmy natychmiast zareagować, odpowiedzieć. Policjanci używali zarówno granatów hukowych, używali miotaczy pieprzu, siły fizycznej.

- powiedział dziennikarzom rzecznik podlaskiej policji nadinsp. Tomasz Krupa.

Wydarzenia z Białegostoku poruszyły wielu polityków. Głos zabrała między innymi szefowa MSWiA Elżbieta Witek, która na Twitterze napisała:

Nie było i nie ma przyzwolenia na chuligańskie zachowania, godzące w prawa innych. Każda osoba, która dopuszcza się łamania prawa lub utrudnia policjantom wykonywanie zadań, musi liczyć się z konsekwencjami. Policja będzie zawsze stanowczo reagować na przejawy takich zachowań.

Dodała, że funkcjonariusze zapewniają bezpieczeństwo "bez względu na głoszone przez obywateli hasła, światopogląd oraz przekonania". Zaznaczyła również, że funkcjonariusze "działają na podstawie i w granicach obowiązującego prawa".

W tej kwestii wypowiadali się także m.in. posłowie opozycji i rzecznik komendanta głównego policji insp. Mariusz Ciarka:

Zapewniam, że nie ma na takie zachowania przyzwolenia i każdy, kto dopuścił się naruszenia prawa, musi liczyć się z konsekwencjami. Policja zawsze reaguje i zebrane dowody przekażemy prokuraturze. Nieważne są sympatie i głoszone hasła - ważne dla nas jest przestrzeganie prawa.

Odpowiedział w ten sposób m.in. posłowi PO-KO Michałowi Szczerbie, który w swoim wpisie na Twitterze domagał się m.in. dymisji szefowej resortu spraw wewnętrznych i administracji:

Jestem wstrząśnięty atakami fizycznej agresji w Białymstoku. Państwo i podległe mu służby straciły kontrolę i nie zapewniły elementarnego bezpieczeństwa obywatelkom i obywatelom uczestniczącym w pokojowej manifestacji. Bandyci przejęli miasto. Czas na dymisję @elzbietawitek.

Marsz w Białymstoku: powołano specjalną komisję

W białostockiej policji powołano specjalną grupę w związku z wydarzeniami podczas Marszu Równości w Białymstoku. Policja cały czas powadzi akcję zatrzymywania tych, którzy byli agresywni podczas marszu. Na razie zidentyfikowała już ponad 100 osób.

Cały czas, również dzisiaj w nocy, trwa intensywna praca nad zabezpieczonym materiałem z monitoringów

Policja dotarła również do zdarzenia, które nie zostało zgłoszone:

Okazało się że w trakcie marszu jeden z dziennikarzy jednej z redakcji został zaatakowany przez chuligana. To wyłapali policjanci z materiału filmowego. Dotarliśmy do pana redaktora, dopiero wtedy przyjęliśmy jego zawiadomienie o przestępstwie

Autor: Redakcja Dzień Dobry Wakacje

Źródło: PAP

podziel się:

Pozostałe wiadomości