Lidia Nwolisa i jej polsko-nigeryjska rodzina pokazują, czym jest tolerancja

''Słodko-gorzkie życie polsko-nigeryjskiej rodziny'', reporterka: Katarzyna Chętnik
Lidia Nwolisa, jej mąż Arinze wraz z czwórką dzieci Eleną, Aleksem, Bianką i Frankiem tworzą wyjątkową polsko-nigeryjską rodzinę. Razem przeciwdziałają dyskryminacji i rasizmowi, z którymi sami się stykali. Z jaką inicjatywą wyszło małżeństwo?

Początek wyjątkowej miłości

Lidia i Arinze poznali się przypadkiem na ulicy Świętokrzyskiej w Warszawie. Przyszła pani Nwolisa wzięła od mężczyzny numer telefonu, chociaż początkowo nawet nie planowała spotkania.

Pomyślałam sobie, że mam wystarczająco problemów

- przyznała z uśmiechem.

Nie ukrywa, że bała się też tego, jak może zareagować jej rodzina. W całej sytuacji dostrzegała pewną ironię losu.

Pan Bóg powiedział do mnie humorystycznie: modliłaś się o męża, a teraz ci się kolor nie podoba

- wspominała w reportażu Katarzyny Chętnik.

Trzy śluby

Na ślub para zdecydowała się po sześciu miesiącach znajomości, śmiejąc się teraz, że była to krótka piłka. Co ciekawe, mieli aż trzy ceremonie ślubne: cywilną, tradycyjną w Afryce oraz w kościele katolickim, w którego wierze wychowują dzieci. Arinze dla ukochanej zmienił nawet wyznawaną dotąd religię.

Dla mnie to nie ma znaczenia, czy (jestem - dop. red.) muzułmaninem czy katolikiem, bo Bóg jest w środku naszego serca

- stwierdził mąż Lidii.

Oboje tworzą szczęśliwe małżeństwo już od 15 lat.

Liczna rodzina i różnice kulturowe

Lidia i Arinze Nwolisowe wychowują razem czworo dzieci: Elenę, Aleksa, Biankę i Franka.

Jestem jedynaczką. Marzyłam zawsze o dużej rodzinie, a jednocześnie nie spodziewałam się, jakie to jest trudne

- przyznała kobieta.

Jej mąż nie ukrywał za to, że chciał nawet więcej dzieci. Choć różnią ich kultury, z jakich pochodzą, dogadują się i odnajdują porozumienie, choć wymaga to od nich cierpliwości. Lidia Nwolisa za przykład podaje, chociażby to, że jej mąż je tylko raz dziennie oraz fakt, że przez 10 lat nie wpuszczał do kuchni nikogo poza żoną i dziećmi.

Rasizm

Arinze Nwolisa, który jest Nigeryjczykiem, nie ukrywa, że bywał dyskryminowany ze względu na swój kolor skóry i spotykał się z wieloma obelgami. Bolało go to tak samo, jak sytuacje, gdy z problemem rasizmu spotykały się również jego dzieci.

Alex, jak był mały, to pamiętam, zawsze mówił, że bał się pójść do szkoły

- powiedziała 17-letnia Elena na temat brata.

Chłopiec czuł wtedy strach przed wyśmiewaniem, chociaż teraz uważa, że sytuacja już się poprawiła. Nie jest jednak idealnie. Najmłodszego z gromadki Franka prześladowano za to, jakiej jest rasy, a nawet padł ofiarą przemocy.

Był w szkole wyzywany i kopany

- powiedziała Lidia Nwolisa.

Warsztaty z tolerancji

Kobieta i jej mąż postanowili nie chować głowy w piasek i sami wyszli naprzeciw problemowi. Stworzyli warsztaty „Od hejtu do miłości”, na których uczą, że inność nie jest czymś złym, tylko wzbogacającym. Walczą więc z dyskryminacją, ksenofobią, przemocą i wszelkimi przejawami rasizmu. Dzięki nim zmieniła się sytuacja w szkole ich dzieci.

Osoby niektóre, które nas przezywały, to już są na przykład naszymi przyjaciółmi. Nie liczy się kolor skóry, tylko liczy się wnętrze

- przyznała 10-letnia Bianka.

Więcej na temat samych warsztatów i lekcjach tolerancji opowiedziała w studiu Dzień Dobry TVN Lidia Nwolisa, która jest prezeską Fundacji na Rzecz Mniejszości Społecznych i Etnicznych Porta. Jakie działania podejmuje z mężem i gdzie odbywają się ich zajęcia?

Zobacz także:

Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.

Autor: Wioleta Pyśkiewicz

podziel się:

Pozostałe wiadomości