Koniec dramatu Bożeny Wołowicz. "To było więzienie, a nie dom"

Dramat Bożeny Wołowicz zakończył się po niemal 8 latach. Bohaterka kilku reportaży programu "Uwaga TVN!" sprzedała dom, w którym była nieustannie nękana przez sąsiadów. Teraz rozpoczyna nowe życie w spokojnym miejscu. Jak się dziś czuje?

Horror we własnym domu

Pani Bożena Wołowicz przez 8 lat przechodziła przez prawdziwy horror. Groźby, straszenie śmiercią, śledzenie, siłowe zatrzymania, ubliżanie i fałszywe pomówienia – tego doświadczyła od najbliższych sąsiadów, którzy postanowili zniszczyć jej życie. Dom, który zawsze kojarzył się z bezpieczeństwem, stał się prawdziwym koszmarem. Jak przyznała pani Bożena, przez lata bała się wychodzić z domu, zapraszać gości czy nawet wyjeżdżać samochodem z garażu. Jaki powód miała 3-osobowa rodzina stalkerów?

Od początku, czyli od 2013 roku do 2018, pięć pierwszych lat stalkingu, to nie było żadnego powodu. Ci ludzie prześladowali mnie, śledzili, zanieczyszczali posesje. Pozakładali mi prywatne akty oskarżenia, że ich zniesławiam, znieważam. W każdym temacie zostałam uniewinniona. Oni w każdym akcie żądali po 300 tysięcy złotych

- powiedziała Bożena Wołowicz.

Zagadką wciąż pozostaje, co stalkerzy chcieli osiągnąć. Jak się okazuje, w poprzednim miejscu zamieszkania zachowywali się bardzo podobnie wobec sąsiadów. Stalkerzy nigdy nie ponieśli za to kary, ponieważ sąd uznał, że cała rodzina była wówczas niepoczytalna.

Ja uważam, że forma znęcania się psychicznego to jest dla nich pożywka. Trzeba powiedzieć, że ci dwoje młodych ludzi, brat i siostra, oni nigdzie nie pracowali. To było ich jedyne zajęcie

- powiedziała.

Walka o sprawiedliwość

Po latach bezskutecznej walki o sprawiedliwość pani Bożena została zmuszona do ucieczki z własnego domu. Dzięki pomocy agenta biura nieruchomości kobiecie udało się sprzedać posiadłość. Pani Bożena do dziś nie może jednak zrozumieć, dlaczego wymiar sprawiedliwości nie potrafi poradzić sobie ze stalkerami.

Osoby te zostały skazane dwoma wyrokami, ale oni cały czas kombinują. Apelacja, która jest w sądzie w Rzeszowie, trwa w nieskończoność, już dwa lata

powiedziała pani Bożena.

Mimo wszystko po podpisaniu aktu notarialnego, pani Bożena nie kryła wzruszenia. Kobieta po latach udręki i strachu nareszcie zaznała spokoju.

Ten akt notarialny to przepustka do mojego nowego życia. Dostałam drugie życie! Czekałam na tę chwilę dokładnie siedem lat i siedem miesięcy

- dodała.

Pani Bożena przyznała jednak, że zdaje sobie sprawę z tego, że rodzina prześladowców prawdopodobnie wciąż jej szuka. Rodzeństwo stalkerów było widziane w miejscach, gdzie mieszkają krewni i przyjaciele pani Bożeny. Wkrótce Prokuratura Rejonowa w Dębicy zakończy kolejną sprawę przeciwko całej rodzinie o nękanie pani Bożeny.

Już mnie szukają, bo wiedzą, że właśnie tydzień mija, jak przekazałam dom nowemu właścicielowi. Próbują mnie szukać w różnych miejscach, ale to jest zły trop. Ja się wyprowadziłam bardzo daleko od swojego domu

- wytłumaczyła.

Jak obecnie czuje się pani Bożena?

Przez ostatni tydzień nie bałam się wychodzić z psem i na jutro mam już zaproszonych gości, a gości nie miałam od 8 lat. Najbardziej się cieszę, że w te święta Bożego Narodzenia będą dzieci, wnuki, w moim domu

- podsumowała.

Co przez lata przeżywała Pani Bożena? Zobacz wideo.

Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.pl

Zobacz także:

Ciąża a koronawirus. Czy jest się czego obawiać?

Aktorka, sportsmenka i prawniczka. Joanna Jabłczyńska o swoich pasjach: "Jestem osobą, która musi robić wiele różnych rzeczy"

Najbardziej inspirujące filmy, które motywują do życiowych zmian. Zobacz, jakie tytuły poleca Anna Wendzikowska

Autor: Nastazja Bloch

podziel się:

Pozostałe wiadomości