Adw. Gajowniczek-Pruszyńska: „Żyjemy w bańce filmów i seriali prawniczych, z których nie warto czerpać wiedzy na temat procedur sądowych”

Katarzyna Gajowniczek-Pruszyńska
fot. Archiwum prywatne Katarzyny Gajowniczek-Pruszyńskiej
Silna i niezłomna. Katarzyna Gajowniczek-Pruszyńska wybrała specjalizację idącą pod prąd decyzji organów państwa i opinii publicznej. Jest jedną z najlepszych adwokatek-karnistek w Polsce. Kiedy nie ma jej na sali rozpraw, ani w areszcie śledczym, walczy z dyskryminacją kobiet w adwokaturze i nie tylko. Nam opowiedziała o kulisach swojego pasjonującego zawodu, jak sobie radzi z trudnymi sprawami oraz co tak naprawdę myśli o mecenas Chyłce.

Postać pani mecenas może być inspiracją dla scenarzystów polskich seriali. Polacy śledzili losy takich adwokatek jak: Magda M. (grana przez Joannę Brodzik), Agata Przybysz z „Prawa Agaty” ( Agnieszka Dygant) czy ostatnio Joanna Chyłka ( Magda Cielecka). Każda z tych adwokatek jest zupełnie inna. Która z tych postaci jest Pani zdaniem najbliższa rzeczywistości?

Adw. Katarzyna Gajowniczek-Pruszyńska: Prawdę mówiąc, żadna z nich nie odpowiada prawdziwemu wizerunkowi adwokatki. W praktyce nie pojawiają się prawniczki o tak skrajnych cechach charakteru i osobowości jak wymienione przez panią postaci seriali. Na pewno wśród najlepszych adwokatek nie ma takich, których zachowania są sprzeczne niemal na każdym kroku z zasadami etyki adwokackiej, czy podstawami dobrego wychowania. Wciąż jeszcze powodzenie zawodowe adwokata idzie w parze z powściągliwą i taktem, co nie wyklucza jednocześnie stanowczości. Mam żal za kolejny fałszywy i zły wizerunek adwokatki. Rozumiem, że taki scenariusz powstał w oparciu o powieść, ale licencia poetica autora naprawdę znaczenie odbiega od rzeczywistości.

Jak powinna Pani zdaniem przedstawiać się taka bardziej realistyczna postać?

Bardzo bym chciała, żeby powstał w końcu serial, który będzie pokazywał prawdę, jak pracujemy my, adwokaci, jak działają prokuratorzy jak naprawdę pracują sędziowie. To jest pasjonujące i wcale nie trzeba sięgać do nieprawdziwego wzorca, jaki sprzedają polskie seriale filmowe. W środowisku adwokatek polskich nie brakuje znakomitych wzorców które mogą stanowić inspiracje dla fantastycznych scenariuszy książkowych czy filmowych, a zarazem nie kreujących tak negatywnego i szkodliwego wizerunku.

Arch. prywatne

Czy kobiety w adwokaturze są dyskryminowane?

Dyskryminacja, nie tylko ze względu na płeć, jest w Polsce obecna w każdym skupisku zawodowym. W adwokaturze pojawia się w przypadku „zatrudnienia” czy współpracy z aplikantkami, a następnie adwokatkami w dużych podmiotach w których mają mniejsze szanse na promocję i na awans oraz zarabiają niewątpliwie mniej. Jest to potwierdzone danymi statystycznymi. Adwokaci ustawowo nie mogą zatrudniać się na etacie. W takiej sytuacji kobiety-adwokatki nie mogą liczyć na tradycyjny urlop macierzyński, a następnie wychowawczy. Jest bardzo trudny czas dla kobiet, które chcą pogodzić macierzyństwo z pracą zawodową.

Kolejne pokolenie adwokatek wchodzi już na rynek pracy więc pewne zmiany moim zdaniem są nieuniknione i mam nadzieje że będą miały charakter ewolucyjny, wszystko to zależy od Naczelnej Rady Adwokackiej.

Dlaczego wybrała Pani, uchodzące za „mniej kobiece” prawo karne, a nie np. cywilne?

W dużym stopniu jest to związane z tym, że pochodzę z rodziny sędziowskiej. Mój dziadek i moja mama byli sędziami. Od dzieciństwa miałam do czynienia ze sprawami karnymi, przychodziłam do mamy do sądu, mimo woli miałam kontakt z aktami spraw karnych. Dość wcześnie widziałam zdjęcia sekcji zwłok, fragmenty eksperymentu procesowego nagranego na taśmie VHS. Moja mama ceniła także ówczesną warszawską adwokaturę, mówiła w superlatywach o takich adwokatach jak Czesław Jaworski czy Maciej Dubois. Zawsze podkreśla cechy niezależności i wolności obydwu zawodów. Podjęłam decyzję, że pójdę w kierunku adwokatury. Siłą rzeczy to prawo karne, z którym obcowałam od dziecka, a potem kontakt z wybitnymi warszawskimi adwokatkami i adwokatami, a ostatecznie możliwość pracy z patronem na aplikacji sprawiły, że zostałam karnistką. Trzeba w tym miejscu dodać, że aktualna deforma wymiaru sprawiedliwości i niszczenie praworządności w Polsce, przekładają się bezpośrednio na przebieg procesu karnego. Odczuwamy, że praca obrońców jest w tym historycznym momencie szczególnie ważna.

>>> Zobacz też: Prawniczka o projektach PiS: wprowadzana jest pseudoochrona dla praworządności.

>>>"Tryb przyspieszony może oznaczać rozpatrywanie sprawy nawet kilka miesięcy"<<<

A czym dokładnie zajmuje się karnista?

Karnista świadczy pomoc prawną osobie, która weszła w konflikt z prawem - faktyczny bądź rzekomy i znalazła się w trudnej relacji z organami ścigania i wymiarem sprawiedliwości. Przed wszystkim chodzi o podejmowanie obrony w prokuraturze, a potem przed sądem. Z drugiej strony coraz częściej karnista pomaga pokrzywdzonym i wciela się w rolę oskarżycielską.

By właściwie wykonywać ten zawód najlepiej czerpać wiedzę i doświadczenie zdobytą podczas aplikacji adwokackiej i postępować w oparciu o zasady etyki adwokackiej, wielu rzeczy nie wyczytamy z kodeksu. Adwokat musi się cechować odwagą, niezłomnością, uczciwością, a zarazem kulturą osobistą we wszystkich, nie tylko zawodowych relacjach. Przydaje się inteligencja emocjonalna i chęć ciągłego doskonalenia się.

Pamiętajmy, że jest to specjalizacja idąca pod prąd decyzji organów państwa, opinii publicznej. Często spotykamy się z niezrozumieniem, na przykład gdy bronimy osoby, która stoi pod zarzutem zabójstwa, lub przestępczości na tle seksualnym. Jest wiele niezrozumienia dla tego zawodu. Karniści często zostają sami ze swoim problemami. Duża decyzyjność zawodu sprawia, że mierzymy się z problemem wypalenia zawodowego.

Czy takie wypalenie zawodowe kiedykolwiek Panią dopadło? Jeżeli tak, to jak sobie Pani z nim poradziła?

Postrzegam siebie jako osobę silną i niezłomną, ale wsparcie bliskich i przyjaciół oraz współpracowników, zwłaszcza moich aplikantek, w których widzę ogromną chęć pracy, jest w takich chwilach niezbędne. Pomaga mi również praca naukowa.

Arch. prywatne/ Katarzyna Gajowniczek-Pruszyńska

Najtrudniejsza sprawa?

Najtrudniej jest ze sprawami, które są systemowo problematyczne np. spraw ofiar przestępstwa zgwałcenia w Polsce, które nie cieszą się takim wsparciem ze strony policji i prokuratury na jakie zasługują. Z definicji nie wierzy się ofiarom przestępstw zgwałcenia. Często dochodzi do umorzenia lub niewszczynania postępowań. Jak sobie radzić z tymi niepowodzeniami, które nie tylko dotykają pokrzywdzonych, ale ich pełnomocników?

Prawo w Polsce nie stoi po stronie kobiet?

Po stronie tych kobiet, które zostały zgwałcone na pewno nie. Wynika to także z kulturowego uwarunkowania. Jak wcześniej wskazałam, dyskredytuje się twierdzenia osób pokrzywdzonych. Dopatruje się w ich zeznaniach jakiegoś drugiego dnia, motywu, chęci zemsty. Nie wierzy się kobietom. Nie mamy definicji gwałtu i nadal posługujemy się skompromitowanymi już w oczach także orzecznictwa europejskiego argumentami na zasadzie „była pijana”, „coś ich łączyło”, „wiedziała po co idzie”, „ubrała się w sposób przyczyniający się do tego co się stało”. To są wciąż argumenty towarzyszące decyzjom organów ścigania o nieprowadzeniu tych spraw. Dodatkowo, niestety zdarza się wykorzystywanie instrumentalne postępowania karnego przez kobiety, co kładzie się cieniem na inne tego rodzaju sprawy. Niestety przez pryzmat takiego zjawiska postrzegane są przez śledczych, a potem sądy, w zasadzie wszystkie sprawy przemocy wobec kobiet.

Podjęłaby się Pani obrony gwałciciela?

Oczywiście. Oczekiwanie wsparcia i pomocy dla pokrzywdzonych nie stoi w opozycji do konieczności podjęcia się obrony w każdej sprawie. Nie można odmówić podjęcia się obrony pod byle pretekstem. Warto powiedzieć, że obrona może być poprowadzona w różny sposób. Czasami brak jest wystarczającego materiału dowodowego obciążającego, czasami są wątpliwości, a czasami układ dowodowy jest jednoznaczny i nie da się wyjść z tego obronną rękę. W takiej sytuacji należy być szczerym z klientem i wspólnie ustalić linie obrony lub w przypadku braku zgodności pożegnać się.

W Pani głowie nigdy nie pojawia się ocena klientów?

Żyjemy w bańce polskich filmów i seriali prawniczych w tym także tych para dokumentalnych, z których nie warto czerpać wiedzy na temat procedur sądowych w Polsce. Trzeba powiedzieć, że adwokat nie jest od oceniania postawy moralnej swojego klienta. Jest od tego aby pomoc mu w zderzeniu z represją karną. Liczy się wzajemne zaufanie i szacunek. To znaczy, że jeśli mojego zdania na temat propozycji przyjętej linii obrony nie podziela klient, to znaczy że owego zaufania nie ma. Na tym również polega wyjątkowość tego zawodu i odnoszonych sukcesów - zależy on od relacji z naszym klientem.

W domu rozmawiacie o trudnych sprawach?

Oczywiście, choć nie wszystko mogę powiedzieć, obowiązuje mnie tajemnica adwokacka, w tym obrończa. Moja rodzina uczy mnie dystansu do tego czym się zajmuję. Staram się jednak nie przenosić pracy do domu. Posiadam łatwość odcięcia się od spraw zawodowych, pewnie też dla tego że mam sporo przyjaciół nie-prawników.

Jak na Pani działalność reagują adwokaci – mężczyźni? Sekundują Pani działalności czy wręcz przeciwnie?

Każdy zajęty jest swoimi sprawami. W większości przypadków obecność kobiet w adwokaturze i w jej władzach nikogo już nie dziwi, tym niemniej dowcipy, czy bezpośrednie uwagi dotyczące kobiety odnoszące się do jej urody, wyglądu, czy wieku w ramach relacji zawodowych są dalej obecne. Namawiam koleżanki do wyraźnego artykułowania, że tego rodzaju uwag sobie nie życzą.

Co roku prowadzimy również akcje wizerunkowe służące uświadamianiu czym jest przemoc i dyskryminacja wobec kobiet. Niestosowne, seksistowskie dowcipy to również rodzaj dyskryminacji, a nawet molestowania. Zdrabnianie i nazywanie kobiet np. „kwiatuszku, kochanie czy dziecinko” w relacjach zawodowych, np w obecności klienta są niedopuszczalne.

Nasze akcje w mediach społecznościowych, czy szkolenia z zakresu mowy wykluczenia w których uświadamiamy, czym jest dyskryminowanie kobiet przynoszą rezultaty. Panowie się mitygują.

>>>Zobacz też: Dyskryminacja pracownika – co robić, gdy czujemy się pokrzywdzeni w pracy?

Do swojej kancelarii przyjmuje Pani aplikantki. Rozumiem, że w ten sposób chce Pani wyrazić swoje wsparcie dla kobiet, którym jest w zawodzie prawnika ciężej. Jednak czy nie boi się Pani, że ktoś powie, że to np. dyskryminacja mężczyzn?

Nie chcę być narażona na zarzut dyskryminacji mężczyzn. Poczyniono zresztą już taką uwagę, dlatego zmieniłam ogłoszenie o współpracę, także nabór do kancelarii jest ogólny. Tak się jednak układa, że ze względu na specyfikę spraw, które prowadzę, moje klientki i klienci często wolą pracować z kobietami.

Kobiety adwokatki trzymają się razem, czy jednak funkcjonuje zacięta rywalizacja?

Hołduję zasadzie dobrze pojmowanej solidarności w tym zawodzie, a szczególnie wśród kobiet. Wszystkie wykonujemy ten sam zawód, mierzymy się z podobnymi, dość uniwersalnymi problemami. Jestem w środowisku rozpoznawalna i koleżanki adwokatki wiedzą, że mogą zawsze liczyć na moje wsparcie.

Jaką radę dałaby Pani adwokatce dopiero zaczynającej pracę zawodową?

Nie ma jednej dobrej rady. Młodym kobietom w zawodzie adwokatki nie jest łatwo. Dlatego przetarcie szlaków przez starszą koleżankę jest dobrym punktem odniesienia. Jeżeli kobiety wiedzą czego chcą, to nie mogą się poddawać. Radziłabym im, żeby szukały wzorców, autorytetów oraz sojuszniczek. By nie rezygnowały z ambicji a zarazem nie szukały i nie oczekiwały poklasku innych.

>>> Zobacz też: Konsultacja prawna tańsza niż wizyta u lekarza?

Chciałaby Pani, żeby dzieci poszły w Pani ślady?

Tak chciałbym. Nie będę oczywiście nalegała, we właściwym czasie podejmą własne decyzje. Ja mogę tylko pokazać piękno i wolność jakie daje ten zawód. Myślę, że może je to uwieść.

>>>Zobacz też: 18-latki to liderki naszej przyszłości. To one zmienią świat na lepsze.

Źródło:X-News/ Katarzyna Gajowniczek-Pruszyńską była jedną z mentorek w programie ''Jestem Liderką''. Czy swoją podopieczną zaraziła pasją do adwokatury?

***

Katarzyna Gajowniczek-Pruszyńska - adwokatka, obrończyni w procesach karnych. Wicedziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie oraz wiceprzewodnicząca Komisji Legislacyjnej przy Naczelnej Radzie Adwokackiej. W latach 2007-2010, 2010-2013 pełniła funkcję Sędziego Sądu Dyscyplinarnego Izby Adwokackiej w Warszawie. Od 2009 roku wykładowczyni szkolenia aplikantów adwokackich z zakresu prawa karnego materialnego, prawa karnego procesowego oraz zasad etyki i wykonywania zawodu. Współzałożycielka i przewodniczącą powołanego w 2014 roku Zespołu ds Kobiet przy Naczelnej Radzie Adwokackiej.

Autor: Magdalena Gudowska

podziel się:

Pozostałe wiadomości