Kasjerzy i sprzedawcy w czasie pandemii. "Można powiedzieć, że czujemy się, jakbyśmy byli na jakiejś wojnie"

Kiedy wiele osób podczas pandemii zostało w domach, pracownicy handlu nie mogli odejść od swoich stanowisk. Jak organizowali swoją pracę? Jak wyglądały ich relacje z klientami? O tym opowiadali nam Zofia Burczyk, współwłaścicielka wiejskiego sklepu i Kamil Stemler, pracownik marketu budowlanego.

Sklepy w czasie pandemii

Zofia Burczyk od 18 lat prowadzi sklep spożywczo-przemysłowy w Pinczynie w woj. pomorskim. Na początku pandemii okazało się, że ma zapasy - nie zabrakło papieru toaletowego, rękawic czy środków czystości. Jedyny problem był z drożdżami.

Zabrakło drożdży, ale trzeba było szukać rozwiązania, żeby zamówić ten towar, dostarczyć do klienta i tak się stało

- opowiada Zofia Burczyk w Dzień Dobry TVN. Jak zapewnia, nie bała się pracować.

Wiedziałam, że muszę pracować, ponieważ sklep jest z żywnością i trzeba ludziom ją dostarczyć, żeby była świeża. Próbowałam szukać różnych wyjść, żeby było jak najlepiej

W sklepie jest przesłona z poliwęglanu, która oddziela sprzedawcę od klientów. Czy w małej miejscowości ludzie się podporządkowali związanym z pandemia obostrzeniom?

Jest wywieszka na drzwiach, że mogą tylko 3 osoby wejść, zachowywana była ostrożność, nie było jakichkolwiek problemów

- podkreśla nasza rozmówczyni.

Sprzedawczyni dała się poznać całej Polsce na początku 2020 roku, kiedy przegoniła uzbrojonego mężczyznę, który próbował okraść jej sklep. Dzielna kobieta nie zważając na konsekwencje rzuciła się z mopem na przestępcę. Próbę napadu uwieczniły kamery monitoringu.

Sklepy budowlane w dobie koronawirusa

W trakcie pandemii tłumy klientów odwiedzały markety budowlane. Wielu postanowiło wykorzystać ten czas na zrobienie remontu.

Ludzie pomyśleli o tym, że w ramach hasła "zostań w domu" zadbają przede wszystkim o swoje ogrody, ziemia była towarem pierwszej potrzeby u nas. Podobnie było z remontami - każdy pomyślał, że skoro siedzi w domu, to odmaluje w końcu kuchnię, o której żona od pół roku wspomina

- mówi Kamil Stemler, który pracuje w sklepie budowlanym w Bogatyni. W punkcie obsługi klienta ma bardzo częsty kontakt z kupującymi. W marcu chorował i wrócił do pracy osłabiony. To sprawiło, że bał się tej trudnej sytuacji.

Od samego początku nosiłem maseczkę, zanim weszły rozporządzenia. Dbałem sam o swoje bezpieczeństwo, noszę ze sobą własnoręcznie zrobiony płyn do dezynfekcji, bo tych w sklepach brakowało, więc trzeba było sobie radzić samemu

- wspomina pan Kamil. Jak teraz wygląda sytuacja w sklepie?

Radiowęzeł puszcza co chwilę komunikaty przypominające o zachowaniu dystansu, by nosić maseczki, dezynfekować dłonie. Ta sytuacja powoduje, że można powiedzieć czujemy się, jakbyśmy byli na jakiejś wojnie. Sytuacja z pandemią zmieniła naszą pracę i niestety musimy uważać

- podsumowuje nasz gość.

Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.

Zobacz też:

Autor: Luiza Bebłot

podziel się:

Pozostałe wiadomości