Jędrzej Majka pokonał koronawirusa: "Dziękuję lekarzom, którzy uratowali mi życie"

Podróżnik Jędrzej Majka wraca do zdrowia po pobycie w szpitalu. Trafił tam ze względu na koronawirusa. Teraz żartuje, że stał się korona-celebrytą. Jak się czuje po wygranej walce z wirusem? Jak przebiegała choroba? O tym podróżnik opowiadał w naszym programie.

Jędrzej Majka wygrał z koronawirusem

Jędrzej Majka jeździ po świecie, fotografuje i pisze o tym, co przeżył w trakcie swoich podróży. Po styczniowej wizycie w naszym programie był w Wietnamie.

Kiedy wracałem w drugiej połowie lutego do Polski, jeszcze "pacjenta zero" nie było. Teoretycznie wydawało się, że jesteśmy bezpieczni. Wróciłem z Wietnamu, który był krajem w tamtym okresie bardzo bezpiecznym

- podkreśla podróżnik.

Jak po każdym takim wyjeździe mierzył sobie temperaturę. Przez pierwsze dni wszystko było w porządku.

Aż do momentu, kiedy minęły 3 tygodnie i zacząłem gorączkować. Myślałem, że jest to zwykłe przeziębienie, a szło w coraz gorszą stronę. Ostatecznie po 10 dniach cudem wręcz wylądowałem w szpitalu

- wspomina Jędrzej Majka w Dzień Dobry TVN.

Koronawirus - pacjent kontra procedury

Stan Jędrzeja był bardzo zły. Miał 40 stopni gorączki, nie jadł.

W nocy zadzwoniłem na pogotowie, które odmówiło przyjazdu, argumentując, że skoro jestem pod kontrolą lekarza rodzinnego, mam sobie wziąć coś na zbicie temperatury

Chory zderzył się z obowiązującymi procedurami.

14 dni, żeby wykonać test, to jest takie błędne koło. Gdybym wrócił z Chin, Korei czy Niemiec albo Hiszpanii, pewnie by tych problemów nie było. Ale ponieważ wróciłem z Wietnamu, który na liście Sanepidu nie był i było to powyżej 14 dni, to absolutnie znajdowałem się poza procedurami

- opowiada nasz rozmówca.

Lekarze uratowali mu życie

Jak żartuje, po zamieszczeniu spontanicznego wpisu na Facebooku został korona-celebrytą.

Kiedy w szpitalu czekałem na wypis, chciałem swoich znajomych poinformować o przebiegu choroby, a przede wszystkim - podziękować lekarzom, którzy uratowali mi życie i lekarce rodzinnej, która wykazała się wielkim hartem, żeby mi pomóc

- zaznacza podróżnik.

Chciałem pokazać, że ktoś, kto układa procedury, żeby myślał, że po drugiej stronie jest pacjent, który jest totalnie bezradny

Gdzie się zaraził Covid-19? Tego nie wie.

Nie oszukujmy się, spędzając sporą część roku za granicą, w różnych krajach, strefy malaryczne, gdzie trzeba zażywać leki, jestem zaszczepiony na wszystkie choroby tropikalne, na które można się zaszczepić. Nie pamiętam, żebym był przeziębiony w ostatnim czasie, więc rzeczywiście było to duże zaskoczenie. Według Sanepidu, raczej zaraziłem się w Polsce, przemieszczając się autobusami, pociągami

Teraz jest pacjentem, o którego Sanepid bardzo dba. Ma narzuconą kwarantannę i codzienne kontrole.

Szkoda, że tego nie było, jak stanowiłem potencjalne zagrożenie. Dzisiaj tego zagrożenia dla nikogo nie stanowię, bo jestem po dwóch ujemnych wynikach

- podsumowuje Jędrzej Majka, którego czeka jeszcze dwumiesięczna rehabilitacja.

Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.

Zobacz też:

Autor: Luiza Bebłot

podziel się:

Pozostałe wiadomości