Jamie Cullum nagrał świąteczny album. "Żona miała dużo do powiedzenia na temat moich piosenek"

Jamie Cullum na święta
Kiedy Jamie Cullum był jeszcze w college'u, z miłości do muzyki grał na statkach wycieczkowych, w pubach i na weselach. Dziś jest jednym z najpopularniejszych brytyjskich muzyków jazzowych. "The Pianoman At Christmas" to najnowsze wydanie artysty, którego kulisy powstawania zdradził w rozmowie z Gabi Drzewiecką w Dzień Dobry TVN.

Jamie Cullum nagrał świąteczny album

Muzyk stanął przed nie lada wyzwaniem. Nagranie świątecznych piosenek to wbrew pozorom bardzo trudne zadanie.

- Najtrudniejsze jest, że gdy myślisz o świątecznych utworach, to jest ich z 50 albo 100. Kochamy je za to, że są znane. Trudno napisać kolejną, a co dopiero 10. Ja wsiadłem do tego pociągu i nie chciałem wysiąść - zdradził nam Jamie Cullum.

- Przy tego typu utworach jest wiele ograniczeń. Gdy pracowałem nad swoim poprzednim albumem, chciałem pokazać cały wachlarz mojej kreatywności. Tworząc świąteczne piosenki ograniczasz się od pewnego pomysłu zestawów i motywów, które zamykają się w świątecznym brzmieniu. Podoba mi się to ograniczenie - dodał.

Płyta powstała w legendarnym studiu Abby Road w Londynie.

- Możemy mówić o The Beatles, ale nagrywało tam też wielu innych wybitnych artystów. Tam jest coś więcej, to charakter tego studia, który słychać w nagraniach. Możesz wybrać sobie konkretne studio nagraniowe i dołożyć charakter do płyty - my tak zrobiliśmy - podsumował Jamie Cullum.

Żona na okładce płyty

Jamie Cullum pobrał się z Sophie Dal w 2010 r. Żona niejednokrotnie była dla niego inspiracją. Także przy tworzeniu nowego albumu miała swój wkład.

- To jeden z głównych powodów, dla których znalazła się na okładce. Odegrała wielką rolę w trakcie powstawania płyty. Zachęcała mnie do zrobienia świątecznego albumu, a zwłaszcza do napisania oryginalnych piosenek, a nie coverów. Miała dużo do powiedzenia na temat w moich piosenek w trakcie pracy. Była wsparciem kreatywnym. Uważam, że to bardzo romantyczne - powiedział artysta.

Media często rozpisują się o muzyku i jego ukochanej, głównie w kontekście różnicy ich wzrostu. Jamie ma 164 cm wzrostu, a Sophie 183.

- Nie sądzę, by ktokolwiek powinien odnosić się do czyjejś fizyczności. Jesteśmy razem od 14 lat. To tak nieistotna rzecz w naszym związku - powiedział nam Cullum.

Para wychowuje dwie córki - 9-letnieą Lyrę i 7-letnią Margot. Artysta nie namawia swoich dzieci, by podążały jego śladami. Będzie wspierał je, jakiejkolwiek życiowej drogi nie wybiorą.

- Zdecydowanie mogą robić, co chcą. Wspieranie jest najważniejsze. Zachęcanie i dawanie przykładu. Rodzice zachęcali mnie do tworzenia muzyki. Mówili, jak cenne może być robienie czegoś, co sprawia radość, wspierali mnie, ale to głównie ja wybrałem tę drogę. To dlatego jest to mi tak bliskie. Bliskie są mi też inne śmieszne hobby, którym się oddaję - rysowanie, robienie kawy, czy gotowanie. Do tych pasji nikt mnie nie zmuszał, dlatego w tej kwestii biorę przykład z moich rodziców - wyznał w rozmowie z Gabi Drzewiecką Jamie Cullum.

Zobacz też:

Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.

Autor: Oskar Netkowski

Reporter: Gabi Drzewiecka

podziel się:

Pozostałe wiadomości