Jak żyło się na wycieczkowcach w czasie pandemii? Członkowie jednej z załóg: "Korzystaliśmy ze wszystkich uroków na statku"

Pandemia całkowicie zmieniła życie nas wszystkich. Sprawiła, że część ludzi nie mogła wrócić do własnych domów. Tak było w przypadku obsługujących duże statki wycieczkowe. Żaden port nie chciał ich przyjąć, przez co musiały ona przez kilka miesięcy pływać po otwartym morzu. Jak wyglądało życie na takim wycieczkowcu? W Dzień Dobry TVN zapytaliśmy o to członków załogi jednego z nich.

Życie na wycieczkowcu w dobie wirusa

Tuż po tym jak ogłoszono stan pandemii wycieczkowce zawinęły do najbliższych portów, by umożliwić pasażerom powrót do domów. To jednak nie dotyczyło załogi, która w dalszym ciągu zmuszona była realizować rejs, gdyż żaden port nie chciał przyjąć ogromnych wycieczkowych statków. Tym samym członkowie załogi przez kilka miesięcy pływali po morzu, mając do dyspozycji baseny, teatry, boiska do koszykówki i korty tenisowe.

Gdy 15 marca ostatni pasażerowie opuścili statek, cała załoga, a było nas około 1000 osób, czuliśmy się w stylu: 'starych nie ma, chata wolna'. Wszyscy byliśmy dla siebie mili i uprzejmi, ale tamtego dnia wpadliśmy w prawdziwą euforię. Nasza firma podniosła morale, udostępniając nam boisko do koszykówki, teatr, w którym graliśmy spektakle, a cały dział rozrywki, w którym pracuję, starał się zapewnić wszystkim rozrywkę

- powiedział Krzysztof Baumgertner, członek załogi wycieczkowca.

Oto klasa pracująca staje się klasą luksusową

- skwitował ze śmiechem.

Jak na pandemię zareagowali pasażerowie wycieczkowców?

Dla każdego z nas informacja o pandemii była szokująca. Pasażerowie wycieczkowców, którzy byli w swoisty sposób odcięci od świata, musieli ten szok przeżywać jeszcze intensywniej. Szczegóły na ten temat zdradziła pilotka wycieczek, Anna Czarniecka.

Wypłynęliśmy 2 marca, dlatego nie byliśmy do końca świadomi tego, co się dzieje. Sytuacja w Polsce była wtedy jeszcze spokojna. Dopłynęliśmy do pierwszego portu, mieliśmy płynąć do Tajlandii, potem zatrzymać się w dwóch portach w Malezji, ale tam już nas nie wpuszczono. Kolejnym portem miała być właśnie Tajlandia, która dla wielu była rajem, bardzo chcieli zobaczyć to miejsce, ale niestety nie pozwolono im na to. Sama byłam zdziwiona, że ludzie tak dobrze to przyjęli. Oczywiście było nerwowo, ponieważ wielu pasażerów marzyło o tej wycieczce. Przy pomocy kontrahentów, biur, całej załogi i wspaniałego kapitana, sytuacja została złagodzona. Korzystaliśmy ze wszystkich uroków na statku: basenów, teatrów, kin, restauracji

- przyznała Anna Czarniecka.

Docierały do nas różne informacje z mediów na nasz temat, przede wszystkim o tym, że porty nie chcą nas przyjąć. Rzeczywiście tak było, ale na statku korzystaliśmy ze wszystkiego co było dostępne, nikt nas nie uwięził

- skwitowała Czarniecka.

Zarówno Krzysztof, jak i Anna czekają na wznowienie rejsów, by mogli wrócić do pracy. Szczególnie Krzysztof, który właśnie przebywa w kwarantannie domowej, a jako człowiek zakochany w podróżach od dziecka, potrzebuje ciągłego przemieszczanie się i sprawdzania „co jest za górką”.

Wyruszcie w krótką podróż ekskluzwynym wycieczkowcem, oglądając materiał z anteny.

Zobacz także:

Il Volo - znane na świecie trio o swojej karierze i przyjaźni. „Jesteśmy jak trzej bracia. Nigdy nie mówimy o sobie źle”

Marta Żmuda Trzebiatowska urodziła. Witamy na świecie drugie dziecko aktorskiej pary

Agnieszka Chylińska obchodzi 44. urodziny i pokazuje zdjęcie z dzieciństwa. Jak artystka zmieniała się przez lata?

Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.

Autor: Anna Mierzejewska

podziel się:

Pozostałe wiadomości