Historyczna wyprawa na Hindukusz, która zmieniła życie Polaków. "Nasza góra może poczekać, wasz kolega nie"

Wyprawa, która zmieniła ich życie
Krakowski Zakrzówek to miejsce dobrze znane okolicznym wspinaczom. To właśnie tam w latach 70. grupka młodych zapaleńców zaczęła realizować marzenia o zdobyciu szczytów świata w odległym Afganistanie. Wyposażeni najlepiej, jak się dało, wyjechali w Hindukusz. Jego zdobywanie szło nawet dobrze do czasu, aż do ich bazy zawitał obcokrajowiec. Pół godziny od obozu Polaków, swą ekspedycję prowadzili Baskowie. Dwóch z nich odpadło od ściany - jeden zginął, a drugi ze złamaną nogą utknął w lodowej szczelinie. Bez pomocy naszych rodaków czekała go pewna śmierć.

Hindukusz - wyprawa, która zmieniła życie

Latem 1976 r. w namiocie pod Kiszmi-chanem (6755 m n.p.m.) w górach Hindukusz przebywało dziesięciu członków Krakowskiego Akademickiego Klubu Alpinistycznego: Roman Bieniek, Zbigniew Dudrak, Marek Kozik, Adam Krawczyk (kierownik), Kazimierz Liszka, Andrzej Pawlik, Andrzej Samolewicz, Emil Staszków (lekarz), Bogdan Strzelski i Jan Zazula.

Większość z nich była studentami Politechniki Krakowskiej. Mieli wówczas od 24 do 38 lat. Najstarszy był Kazek Liszka – mechanik, ratownik TOPR. Wszyscy byli głodni sukcesu, ale większość nie działała w wysokich górach - dla niektórych był to pierwszy wyjazd za granicę. Polscy i baskijscy wspinacze odnaleźli się po ponad 40 latach.

- Baskowie mieli szczęście, bo trafili w górach na nas. A my trafiliśmy na panią Iwonę. Byliśmy młodymi wysportowanymi studentami. Znaliśmy wspinaczkowe elementy doskonale - wspominał Bogdan Strzelski, uczestnik wyprawy w Hindukusz 1976.

- Baskowie nie byli w stanie pomóc Gerardowi, bo schodzili z wierzchołka i byli sforsowani. Zostałby tam, nie było szans. Byliśmy po wstępnej aklimatyzacji i poza tym czterech z nas była tam rok wcześniej. Można było się nastawić, czego się tam spodziewać - dodał Andrzej Pawlik, uczestnik wyprawy w Hindukusz 1976.

"Nasza góra może poczekać, wasz kolega nie" - reportaż połączył Basków i Polaków

Iwony Zielińska-Sąsiada odnalazła i połączyła ze sobą uczestników zdarzeń sprzed ponad 40 lat. Jej reportaż "Nasza góra może poczekać, wasz kolega nie" opowiada o tym, jak Polacy uratowali w Hindukuszu baskijskiego wspinacza.

- To był niesamowite chwile dla mnie. Kiedy widziałam projekcję filmu, który opowiadał o pierwszej historycznej wyprawie baskijskiej na siedmiotysięcznik. Pan Javier Pastor, który prezentował ten film, mówił tylko o Polakach. Zaciekawiłam się wtedy, dlaczego tyle mowy o Polakach jest. Zdanie, które zapadło mi w sercu, które wypowiedział Adam Krawczyk - kierownik polskiej wyprawy: "Nasza góra może poczekać, wasz kolega nie" . Byłam bardzo dumna - opowiadała pracowniczka Instytutu Polskiego w Madrycie i autorka reportażu.

- Pobiegłam wtedy za panem Javierem, żeby dowiedzieć się, co to była za akcja i co tam się stało. Nie zdążyłam go złapać, bo był zmęczony. Zostałam ze znakiem zapytania i trafiłam na Louisa, który był na scenie z Javierem. Powiedziałam, że jestem z Polski. Louis potraktował mnie sceptycznie, ale dał mi pendrive z filmem i zdjęciami i powiedział, że może dzięki mnie uda się znaleźć Polaków - opowiadała Iwony Zielińska-Sąsiada.

Zobacz wideo: Historie nieznane – akcja ratunkowa w Hindukuszu

Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.pl

Zobacz też:

Autor: Oskar Netkowski

podziel się:

Pozostałe wiadomości