Epidemie dawniej. "Nie było lekarzy, nie było szpitala, nie było szczepionek"

''Epidemie dawniej''
Od kilku miesięcy walczymy z pandemią koronawirusa i z niecierpliwością czekamy na wynalezienie szczepionki. Jednak epidemie towarzyszą ludzkości od początku jej dziejów. Jak dawniej z nimi walczono?

Epidemia dżumy

Łukasz Kazek, to prawdziwy pasjonat. Dziennikarz historyczny na kanale "History Hiking" przekazuje naukę o czasach dawnych na podstawie prawdziwych opowieści. Tym razem opowiedział nam o epidemiach, które występowały przed laty.

Epidemii i tych ognisk chorobowych w historii świata było bardzo dużo i one towarzyszyły ludzkości, od początku, kiedy zaczęły powstawać miasta, kiedy zaczęło powstawać osadnictwo

- tłumaczy.

Przenieśmy się do średniowiecznej Polski. Wówczas to śmiercionośna dżuma zbierała największe żniwo.

Niszczyła wszystko. Wyrżnęła tak, że w Świdnicy zostało tylko dwustu mieszkańców, a umierało trzystu dziennie

- mówi historyk.

Wtedy także, swój początek miał tak zwany "lockdown". Karczmarze prosili wówczas rajców i władze, żeby zakazano wychodzenia z domów. Zakażonych ludzi izolowali w specjalnie budowanych na te okoliczność chatkach, poza miastem.

Łukasz Kazek zwraca także uwagę na świadomość, jaką mieli wówczas ludzie. Byli pewni, że zaraza jest karą boską, za którą obwiniano najsłabszych, bezdomnych i niewierzących.

Epidemie w Polsce

Wiek XIX to czas, w którym na ziemie polskie dotarła cholera. Zabory, powstania i zrywy ludności opatrzone były także żniwem, które zbierała ta zaraza. Na cmentarzach, daleko od miasta, chowano zmarłych.

Na takich cmentarzach można było wykonać pogrzeb między dwudziestą a ósmą rano, a ludzie, którzy zajmowali się grzebaniem tych, którzy na cholerę zmarli, nie mieli styczności z ludnością, która w tamtym czasie dany teren zamieszkiwała

- tłumaczy Łukasz Kazek.

Wiek XX naznaczony dwoma wojnami, w swojej historii zapisał także epidemie. W latach dwudziestych, podczas wojny polsko-bolszewickiej, zaraza tyfusu dała o sobie znać. Potem, podczas II Wojny Światowej także zbierała żniwo, ze szczególnym nasileniem w obozach koncentracyjnych.

Końcem lat czterdziestych, początkiem pięćdziesiątych wybuchła epidemia szkarlatyny, główne ofiary to małe dzieci. Nie było lekarzy, nie było szpitala, nie było szczepionek

- opowiada dziennikarz.

Jak dodaje, czasami bywało tak, że to nie działania frontowe, a właśnie epidemie zabierały najwięcej żyć.

Zobacz też:

"Zaksiążkowane" siostry i ich propozycje lektur na wakacje

Bartek Jędrzejak na podkładzie najstarszego pływającego kutra w Polsce

Wrocławska Hala Stulecia zachwyca świat. "Jej kopuła jest większa niż Panteon w Rzymie"

Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.

Autor: Anna Korytowska

Reporter: Ewa Owczarek

podziel się:

Pozostałe wiadomości