Drugie życie sklepu z wikliną na warszawskiej Pradze. "Chcemy dalej zajmować się plecionkarstwem"

Niezwykły prezent dla ukochanego dziadka
Sklep z wikliną na warszawskiej Pradze funkcjonował nieprzerwanie od 30 lat. W momencie, kiedy przyszła pandemia, z powodu braku klientów Sylwester Nejman postanowił zamknąć lokal. Nagła wyprzedaż asortymentu jednak odmieniła jego losy. Teraz interes 85-latka przejęły jego wnuczki. Jak im idzie?

Kryzys w sklepie z rzemiosłem

W ostatnich latach zainteresowanie rękodziełem stopniowo malało. Ludzie coraz rzadziej stawiali na lokalnych twórców, chętniej udając się do ogólnodostępnych sklepów. Na swojej skórze odczuł ten fakt m. in. 85-letni Sylwester Nejman, który na warszawskiej Pradze prowadził sklep z wyrobami z wikliny.

- Było to bardzo ciężkie i po prostu żeśmy się zastanawiali, co z tym zrobić - mówił w Dzień Dobry TVN pan Sylwester.

Decyzję przyśpieszyła pandemia i związany z nią lockdown. Wówczas twórca stwierdził, że po 30. latach musi się pożegnać ze swoim miejscem.

- To się wydarzyło w czerwcu tamtego roku i podjęliśmy wspólnie rodzinnie taką decyzję, żeby sklep zamknąć. Lockdown był taką jakby wisienką na torcie - opowiadała wnuczka 85-latka, Katarzyna Nejman.

Nowe życie sklepu z wikliną

Gdy wspólnie stwierdzili, że biznes zostanie zamknięty, zorganizowali ostatnią wyprzedaż asortymentu. Jej popularność jednak przerosła ich najśmielsze oczekiwania.

- To jest bardzo ważny etap w tej historii, dlatego, że ja wrzuciłam taką informację, o tym, że sklep się zamyka, że jest wyprzedaż. Ona poszła jakimś ogromnie szerokim echem w Internecie . Jestem potwornie wdzięczna i tym wzruszona, bo wszyscy ludzie, którzy zaczęli tę informację udostępniać - a byli to ludzie z ogromnymi zasięgami internetowymi - zrobili to po prostu z takiej czystości swojego serca i też miłości do rzemiosła - opowiadała w naszym programie Katarzyna Nejman.

Wówczas sklep w błyskawicznym tempie odżył.

- Po uruchomieniu mediów społecznościowych, Facebook zadziałał i to było coś niesamowitego. Reakcja młodzieży była fantastyczna. Kolejka była taka, jak do piekarni. Każdy chciał coś kupić - wspominał pan Sylwester.

Nie pozostało nic innego, jak prowadzić sklep dalej. Wnuczki 85-latka postanowiły przejąć interes, mimo, że jedna jest aktorką, a druga graficzką. Teraz cały czas uczą się nowego rzemiosła.

- Walczymy o to miejsce. Chcemy dalej zajmować się plecionkarstwem - wyznała Katarzyna.

To znaczący gest, który ich dziadek bardzo docenia. O swoich wnuczkach mówi zresztą w samych superlatywach.

- Po prostu są wspaniałe i bardzo dzielne. Jestem zachwycony tym, że po prostu same do tego dodały jeszcze swoją wiedzę, zaczynają same wyplatać, czują piękno wikliny i czują jej różne wymiary. Przecież to jest ponad 1000 pozycji asortymentowych. (... ) My się wspieramy bardzo mocno i zawsze możemy na siebie liczyć - dodał Sylwester Nejman.

Zobacz też:

Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.pl

Autor: Sabina Zięba

podziel się:
Prowadzący:

Pozostałe wiadomości