Doktor Paweł ratował ludzkie życie, teraz sam walczy o swoje. Pomóżmy mu wyzdrowieć

Jeszcze rok temu chirurg naczyniowy, Paweł Drojecki przeprowadzał skomplikowane zabiegi, ratując ludzkie życie - operował pęknięte tętniaki aorty, ostre niedokrwienia kończyn, leczył ofiary wypadków. W ciągu 17 lat kariery chirurg zoperował tysiące pacjentów. Niestety jego karierę przerwała koszmarna choroba, która sprawiła, że teraz lekarz musi walczyć o swoje zdrowie.

Fantastyczny lekarz, ujmujący człowiek z niebanalnym poczuciem humoru, ale przede wszystkim kochający mąż i ojciec 9-letniej Klary. O Pawle można naprawdę powiedzieć bardzo wiele dobrych słów, dlatego nikt nie spodziewał się, że taki cios spadnie właśnie na niego.

>>> Zobacz także:

Diagnoza

Zaczęło się niewinnie – drętwiała mu prawa dłoń, potem cała ręka. Coraz trudniej było wykonywać operacje. Paweł ma dopiero 43 lata, nie podejrzewał u siebie poważnej choroby, zresztą lekarze często lecząc innych, zapominają o sobie. Kiedy już wykonywanie codziennych obowiązków stało się niemożliwe, najpierw sam zaczął robić sobie badania, następnie zgłosił się do neurologa. Wykonano EMG (elektromiografię), potem szereg innych badań, by w końcu usłyszeć wyrok - stwardnienie zanikowe boczne.

Dla chirurga naczyniowego z długim stażem ta choroba nie ma tajemnic! Jest to jedna z niewielu chorób we współczesnym świecie, na które nie wynaleziono dotychczas lekarstwa. Nie wiadomo, na jakim tle powstaje, u każdego chorego przebiega inaczej. Najpierw pojawiają się fascykulacje, czyli drżenia włókienek mięśniowych, potem postępujące osłabienie grup mięśni, wreszcie całych kończyn oraz mięśni oddechowych. Efektem tego jest konieczność podłączenia do respiratora, następnie śmierć, która następuje zwykle po 3-5 latach od rozpoznania choroby.

Co jest najokrutniejsze w tej chorobie to fakt, że chory do końca zachowuje pełną jasność umysłu, mimo braku możliwości nawet mrugania powiekami. U niektórych chorych od początku dominują objawy opuszkowe, objawiające się m.in. zaburzeniami połykania czy artykulacji. Paweł jeszcze w lutym tego roku był w stanie samodzielnie chodzić. Wtedy to spełnił marzenie swojej 9-letniej córki i odwiedził z nią farmę psów husky. Obecnie ma prawie całkowite porażenie obu kończyn górnych, porusza się na elektrycznym wózku. Córeczka Pawła nie może pogodzić się z chorobą taty, stara się ze wszystkich sił mu pomóc, karmi, pomaga się ubrać. Taka bezwarunkowa miłość i poświęcenie córki dla ojca rozdzierają serce.

Terapia i pomoc

Do tej pory Paweł, mimo namawiania rodziny, przyjaciół i współpracowników, odmawiał pomocy od innych. Mimo olbrzymich kosztów rehabilitacji, leków oraz potrzeby zatrudniania opiekunów wszelkie wydatki pokrywał z funduszy własnych, oraz bliskich mu osób. Nie zgadzał się na zbiórki, ponieważ uważał, że są osoby, które bardziej od niego potrzebują wsparcia. Sytuacja zmieniła się jednak w ostatnich tygodniach. Paweł został zakwalifikowany do leczenia autologicznymi komórkami macierzystymi. Jest to obecnie jedyna terapia na świecie, która daje nie tylko szansę na zatrzymanie postępu choroby, ale nawet na cofnięcie się niektórych objawów.

Jeśli nie uda się podjąć leczenia w najbliższym czasie, choroba zaatakuje, a wtedy nie będzie już szans na ratunek.

Paweł jest znakomitym lekarzem, który doskonale zna chorobę, która próbuje go zabić, jest gotowy się z nią zmierzyć, walczyć i wygrać, ale tym razem potrzebuje armii wspaniałych ludzi, którzy mu pomogą.

Rodzina i przyjaciele wierzą, że uda się opanować chorobę, że leczenie zadziała, a Paweł będzie mógł jeszcze komuś pomóc – bo taki jest cel i misja jego życia. Niestety leczenie wyceniono na ponad 3 miliony złotych. Cena za życie Pawła jest ogromna, a leczenie mógłby podjąć już w listopadzie!

Więcej informacji, jak pomóc Pawłowi można znaleźć na stronie siepomaga.pl

Autor: Redakcja Dzień Dobry TVN

podziel się:

Pozostałe wiadomości