Bunt dyrektorów i nauczycieli, czyli działalność szkół w dobie pandemii. Czy podstawówki powinny być otwarte?

Statystyki dotyczące zarażeń koronawirusem stale rosną. Wiadomo, że choroba dociera także do najmłodszych. Co chwilę dowiadujemy się o kolejnych nauczycielach i uczniach zakażonych COVID-19. Czy boicie się posyłać dziecko do szkoły i czy podstawówki powinny przejść na nauczanie zdalne?

Bunt dyrektorów

Już od soboty 17 października aż 152 powiaty są w strefie czerwonej. Obowiązują w nich nowe, zaostrzone zasady. W placówkach ponadpodstawowych i na studiach obowiązuje nauczanie zdalne. Inaczej rzecz ma się z kolei z podstawówkami, gdzie dzieci nadal uczęszczają do szkół.

Wiadomo, że decyzję o przejściu szkoły na tryb zdalny, bądź hybrydowy, podejmuje dyrektor, ale za zgodą właściwego Powiatowego Inspektora Sanitarnego. Gdy ten przeanalizuje ryzyko i oceni - podejmuje decyzje. Problem w tym, że dyrektorzy szkół w żaden sposób nie mogą się do niego dodzwonić, by zgłosić problem. Przez to zaczynają działać na własną rękę. Buntują się i samodzielnie zamykają szkoły, mimo, że nie mają takich uprawnień. Twierdzą: "Zdrowie dzieci jest najważniejsze".

My nie mamy wyjścia i radzimy sobie już od początku pandemii. Tak naprawdę jestem bardzo dumna, nie tylko z siebie, ale przede wszystkim z całego grona dyrektorów we wszystkich szkołach, ponieważ my wykonujemy tytaniczną pracę. Mamy bardzo ogólne wytyczne i na bazie tych wytycznych przygotowujemy takie zasady, które doprowadzą do jak największej dozy bezpieczeństwa w szkole i nam się to udaje, tak jak można to zrobić. Natomiast w tej chwili ten kierunek, który jest, czyli zamykanie szkół, uważam za całkowicie słuszny

- mówiła w Dzień Dobry TVN Danuta Kozakiewicz, dyrektorka warszawskiej szkoły podstawowej.

Obecność w szkole a rozwój emocjonalny

Eksperci twierdzą, że starsze dzieci spokojnie mogłyby zostać w domach, ponieważ potrafią w pełni samodzielnie wykonywać określone zadania. Inaczej rzecz ma się z młodszymi pociechami, które potrzebują pomocy, a także łakną kontaktu z rówieśnikami, co ma ogromny wpływ na ich rozwój emocjonalny.

Z maluchami sytuacja jest trochę bardziej skomplikowana, niż ze starszymi uczniami, dlatego że małe dzieci oczywiście z jednej strony chorują częściej, (...) ale z drugiej strony ja prowadzę żłobek i widzę, jak to jest bardzo intensywnie ważne dla dzieci, żeby być z grupą rówieśniczą. Dla dzieci przedszkolnych czy dla dzieci w klasach 1-3, obecność z innymi dziećmi i z nauczycielem - taki proces dydaktyczno-wychowawczy, czyli to wszystko, co robią panie i panowie na co dzień w szkole - to jest szalenie ważne rozwojowo

- tłumaczyła w programie dr Iga Kazimierczyk, była dyrektorka i prezes fundacji Przestrzeń dla edukacji.

Z kolei Ewa Drzyzga podała przykład innowacyjnego rozwiązania, które byłoby idealne do zastosowania w szkołach, nie tylko w okresie pandemii:

Ja spotkałam się z taką super inicjatywą, nawet dla tych uczniów, którzy na przykład są chorzy, albo rodzice zdecydowali, że ze względu na katar, ból głowy na wszelki wypadek zostawią dziecko w domu - jest włączony mikrofon w klasie, nieobecny uczeń dostaje link i może sobie słuchać tego, co się dzieje. To jest genialne rozwiązanie. To jest szkoła przyszłości. Nieważne czy jest pandemia czy nie, tak powinno być zawsze

- powiedziała prowadząca Dzień Dobry TVN.

A jakie jest Wasze zdanie? Boicie się posyłać dzieci do szkoły? Weźcie udział w naszej sondzie:

Bunt dyrektorów szkół. Jak wygląda ich kontakt z sanepidem? Zobacz wideo:

Zobacz też:

Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.pl

Autor: Sabina Zięba

Reporter: S. Kulik, M. Jarosławski

podziel się:

Pozostałe wiadomości