Codziennie narażają życie, przeprowadzając testy na COVID-19. "Wszystko zależy od naszej postawy"

Pierwsi wolontariusze w punktach drive thrue
Testujmy - upominało WHO od samego początku pandemii. Dziś wiemy, jak bardzo ważne jest takie działanie w walce z COVID-19. Im więcej, tym lepiej - aby sprostać temu wyzwaniu, potrzebujemy między innymi punktów takich, jak ten w Gdyni, do którego osoby z podejrzeniem zakażenia mogą szybko podjechać autem i bez wychodzenia z niego mieć wykonany test. Zapominamy jednak, że po drugiej stronie też kryją się ludzie. Lekarze, studenci i wolontariusze codziennie narażają swoje życie, by ratować innych.

Pierwsi wolontariusze w punktach drive-thru

Pierwszy punkt wymazowy drive-thru utworzono w Gdyni jeszcze rok temu, na początku walki z koronawirusem. Mieliśmy okazję porozmawiać z tymi, którzy pracują tam na co dzień, choć wiąże się to z ogromnym ryzykiem. Wykonali już tysiące testów, a swoim zaangażowaniem uratowali wiele osób.

- Praca w takim punkcie jest niebezpieczna - przyznaje Juliana Kopczyńska, lekarz rezydent. - Nie tak wyobrażałam sobie początki mojej kariery medycznej - stwierdza. - Nie są one gorsze, są po prostu inne. Podobne zdanie ma pracujący z nią Aleksander Goll, student medycyny. - Kiedy zaczynaliśmy prace tutaj, to niewiele wiedzieliśmy o organizacji i o samym wirusie, więc może skala zagrożenia nie docierała do mnie tak bardzo - wyznaje.

Co przypomina o wciąż istniejącym wysokim ryzyku zakażenia? Raporty z laboratoriów. - Kiedy dowiaduję się, że 40 kilka procent testów zrobionych u nas wypada pozytywnie i sprawdzę, że dzisiaj na zmianie mieliśmy 200 pacjentów, wtedy uświadamiam sobie, że mieliśmy kontakt z 80 ludźmi, którzy faktycznie są zarażeni tym wirusem - mówi i dodaje: - Wtórnie zaczynam się tego obawiać.

Wolontariusze o poświęceniu

Ci młodzi ludzie są świadomi tego, że codziennie w pracy muszą mierzyć się z ryzykiem potencjalnego zakażenia. Czy nie budzi to wśród nich pewnych obaw? Przyznają, że na początku, podejmując decyzję o przystąpieniu do załogi drive-thru, bali się. - Obawiałam się, co z seniorami w mojej rodzinie, ze współlokatorami - przyznaje Juliana. - Wiem o wielu ludziach, którzy chętnie by do takiej pracy również poszli, natomiast hamowało ich to, że bali się o swoich bliskich - dodaje Aleksander.

Codzienność w punkcie wymazów bywa jednak stresująca i nieprzyjemna. - Zdarzają się stresujące sytuacje, bo ludzie są zestresowani - słyszymy. - Samo badanie jest nieprzyjemna, a procedura jest niekomfortowa. Co gorsza, badanych zdecydowanie przybywa. - Walka z pandemią trwa, musimy sobie zadać pytanie, jak długo. Wszystko zależy od naszej postawy. Będziemy stali na straży tak długo, jak trzeba będzie - zapewnia załoga pierwszego polskiego punktu drive-thru.

Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.pl

Zobacz też:

Mascne, czyli trądzik od maseczki. Jak sobie z nim poradzić? "Najlepiej zrezygnować z makijażu twarzy"

Dziecko spadło na tory. Przed nadjeżdżającym pociągiem uratował je kolejarz

EMA wydała oświadczenie ws. szczepionek Johnson&Johnson. "Korzyści przeważają nad ryzykiem"

Autor: Ola Lipecka

podziel się:

Pozostałe wiadomości