Chatka z końca XIX wieku pełna rodzinnych wspomnień. „Około 20 dzieci tu się urodziło”

''Rodzinne wspomnienie ukryte w starej chacie'', reporterzy: K. Chętnik, L. Lis
Na Kurpiach, w Szafarczyskach, stoi chata zbudowana pod koniec XIX wieku. Teraz nie jest już zamieszkana, ale służy jako miejsce upamiętniające kolejne pokolenia rodziny, dla której była domem. Oto historia niezwykłego miejsca.

Chatka bez wygód

Dla Waldemara Pędzich chatka na Kurpia jest miejscem, z którym wiąża się wszystkie jego wspomnienia z czasów dzieciństwa. Choć może nie było w niej wiele wygód, panowała w niej ciepła, rodzinna atmosfera.

Trzeba się było zawsze myć się w misce i mimo że nas było bardzo dużo, to jednak potrafiliśmy ze sobą żyć

- wspomina w Dzień Dobry TVN właściciel zabytkowego domu.

Chatka została zbudowana pod koniec XIX wieku przez pradziadka Waldemara Pędzicha. Przetrwała obie wojny światowe i zamieszkiwały w niej kolejne pokolenia rodziny. Urodził się w niej i wychował także obecny właściciel domu oraz jego syn.

Historia szczęśliwego małżeństwa państwa Pędzichów

Marianną Pędzich to żona pana Waldemara. Z zawodu jest trenerką lekkiej atletyki, spod której skrzydeł wyszło wielu medalistów i mistrzów Polski w biegach średnich.

Mąż też jest czynnym biegaczem. Był dwukrotnym mistrzem Polski w biegu 24-godzinnym. Poznaliśmy się tak naprawdę w Łebie, nad morzem, na obozie sportowym

- opowiadała.

Wspomniała też, że jej teściowa zawsze chciała, by syn miał żonę, która będzie na gospodarstwie. Gdy więc dowiedziała się, że jej przyszła synowa jest sportowcem, załamała się. W 1986 roku pani Marianna sprowadziła się do Szafarczysk, a jej teściowa zmieniła zdanie na jej temat.

Kiedyś moja mama powiedziała, że nawet się nie spodziewała w snach, że przyjdzie taka synowa, która podtrzymuje tradycję

- powiedział Waldemar Pędzich.

Miejsce ocalone od zapomnienia

Cztery lata temu seniorka rodziny zmarła. Wtedy Marianna Pędzich, z szacunku dla teściowej, postanowiła ocalić pamięć po niej i zaczęła urządzać chatkę na modłę tego, jak niegdyś żyło się na Kurpiach.

Zawsze lubiłam, pasjonowałam się starociami

- powiedziała.

Wiele rzeczy miała jeszcze ze swojego rodzinnego domu i przydały się jej one do dalszego upiększania chatki. Miejsce zostało oczyszczone, uporządkowane i udekorowane wieloma eksponatami, które przynosiły osoby z Szafarczysk oraz z sąsiednich wiosek. W wiekowym domku nie zabrakło też ołtarzyka, który należał jeszcze do seniorki rodzinny

Chatka w Szafarczyskach tętniła życiem

Chatka, choć nie jest duża, to jednak zawsze była w stanie pomieścić wiele osób ją zamieszkujących.

Były to zawsze dwie rodziny w tym domu. Oprócz tych rodzin, to jeszcze mieszkały rodzeństwa. Mieszkało co najmniej po 12-15 osób. (…) Około 20 dzieci tu się urodziło

- opowiadała Marianna Pędzich.

W chatce zostało nawet upamiętnione miejsce, gdzie odbywały się domowe porody, przy których z reguły musiała być obecna babka. Jest też kołyska, w której układane były maluchy. Ich imiona zostały oznaczone na serduszkach, które zdobią mebel.

Waldemar Pędzich jest zachwycony tym, jak jego żonie udało się uchwycić atmosferę i ducha tego miejsca.

Nawet w najśmielszych snach nie spodziewałem się, że będę mógł iść rzez to życie z taką (…) super osobą

- powiedział wzruszony mężczyzna.

Zobacz także:

Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.

Autor: Wioleta Pyśkiewicz

podziel się:

Pozostałe wiadomości