Były ksiądz: "Ukochana kobieta zastąpiła mi klasztor i zakon"

„Teraz jestem freelancerem religijnym”, reporter: Magda Nabiałczyk
Stanisław Obirek jest profesorem nauk humanistycznych i byłym jezuitą. Nam opowiada, dlaczego wstąpił do Kościoła pomimo traumatycznych doświadczeń w dzieciństwie oraz dlaczego po wielu latach w zakonie opuścił instytucję. Jak zareagowali na nią bliscy? Jak obecnie wygląda jego życie?

Niełatwa decyzja

Stanisław Obirek jest profesorem nauk humanistycznych i byłym jezuitą. Jak przyznał, decyzja o odejściu od Kościoła nie była łatwa.

Poprzedzał ją wieloletni związek, bardzo emocjonalny, pogłębiony praktykami religijnymi

- stwierdził.

Do instytucji Kościoła najbardziej zraził go uniformizm i to, że musiał się podporządkować do narzuconych odgórnie norm. Było to sprzeczne z tym, czego nauczył się podczas studiów, a więc krytycznego i samodzielnego myślenia.

Zbliżałem się do 50-tki i ciągle się o te kanty obijałem. Tu zakaz, tu nie wolno. I powiedziałem sobie: stary albo teraz albo nigdy. Cały szereg zachowań przedstawicieli tej instytucji było mi coraz bardziej obce. To było w 2005 roku. Jak wystąpiłem, to brat, który mieszka w Dublinie i ożenił się z Irlandką napisał do mnie: 'wiesz, dobrze, że nie jesteś już księdzem, bo nie muszę tłumaczyć znajomym, że mam pedofila w rodzinie'

- opowiada mężczyzna.

Z decyzji o odejściu z Kościoła nie była natomiast zadowolona mama.

Była dwa razy niezadowolona. Kiedy wstępowałem do Kościoła i kiedy z niego wychodziłem, ale oswoiła się z tą myślą, najpierw, że ma syna jezuitę i po paru latach, że ma syna byłego jezuitę

- mówi prof. Obirek.

Traumatyczne wspomnienia z młodości

Stanisław Obirek wstąpił do zakonu jezuitów pomimo tego, że w młodości doświadczył traumatycznych przeżyć ze strony księży. Był molestowany. Jak tłumaczy, podobnie postępuje wiele ofiar molestowania.

Może chciałem udowodnić sobie, że można być lepszym księdzem? Ja miałem szczęście spotkać jezuitów światłych, otwartych. Wydawało mi się, że ten mroczny Kościół, z którym się zetknąłem w dzieciństwie to jest jakaś pomyłka. Może była taka chęć pokazania sobie i innym inną twarz Kościoła. No niestety nie udało się

- przyznaje prof. Obirek.

Życie po wyjściu z Kościoła

Kiedy Stanisław Obirek opuścił Kościół był już wykładowcą akademickim. Klasztor i zakon zastąpiła mu ukochana kobieta, która została jego żoną.

Nie mieszam do tego Boga i wiary, zresztą moja żona jest ateistką. (...) Samotność jest przykra, wiec miałem ogromne szczęście, że spotkałem żonę

- mówi prof. Obirek, któremu dzięki wsparciu ukochanej łatwiej było przejść procedurę wyjścia z instytucji Kościoła.

Obecnie Pan Stanisław chodzi do kościoła, ponieważ lubi tego typu architekturę, natomiast nie uczestniczy w mszach świętych. Jak tłumaczy, praktyki religijne nie są już mu potrzebne.

W tym wcieleniu ja już moje praktyki religijne z obu stron ołtarza wypełniłem i uważam się za zwolnionego, więc mogę teraz być takim freelanserem religijnym. Chodzę do różnych świątyń, w których czuję obecność innego, transcendencji, natomiast bardzo mi przeszkadzają urzędnicy Pana Boga

- podsumował prof. Obirek.

Więcej o tym, dlaczego notujemy coraz większy spadek powołań w studiu Dzień Dobry TVN rozmawialiśmy z ks. Kazimierzem Sową.

Zobacz też:

Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.

Autor: Magdalena Gudowska

podziel się:

Pozostałe wiadomości