Polacy odkryli tajemniczy wrak statku. Wszystko wskazuje na to, że może się w nim znajdować Bursztynowa Komnata

O Bursztynowej Komnacie krążą legendy. Wyjątkowy wystrój gabinetu Fryderyka I zamówiony u gdańskich mistrzów w przeciągu kilkudziesięciu lat od jego zaginięcia - bądź zniszczenia - stał się symbolem zgubionego skarbu. Czy to możliwe, że właśnie odnalazł się w bałtyckim wraku z czasów II wojny światowej?

Tajemnica Bursztynowej Komnaty

Bursztynowa Komnata powstawała 11 lat. Wiadomo, że XVIII-wieczne dzieło było imponujące - ściany pokoju o wymiarach 10,5 × 11,5 m pokrywały precyzyjnie dobrane i obrobione kawałki bursztynu. Choć początkowo wystrój znajdował się w podberlińskim pałacu Charlottenburg, następnie trafił do Petersburga. W 1941 roku zrabowali go Niemcy i w kilkudziesięciu skrzyniach przewieźli do królewieckiego zamku. Wiadomo, że w 1944 roku Bursztynową Komnatę ponownie zapakowano do skrzyń i umieszczono w zamkowych podziemiach. To ostatnia pewna wiadomość na jej temat. Gdy Armia Czerwona zdobyła twierdzę 9 kwietnia 1945 roku, Bursztynowej Komnaty już nie odnaleziono.

Zatonięcie SMS Karlsruhe

Choć przez wiele lat Bursztynowa Komnata była poszukiwana przez niezliczoną ilość specjalistów, nigdy nie odnaleziono jakiejkolwiek poszlaki. Dziś słychać pogłoski, że może być ona schowana w odkrytym ostatnio przez Polaków wraku statku z czasów II wojny światowej.

Odkrycia dokonała grupa nurkowa amatorów z trójmiasta "Baltictech", która od lat zajmuje się poszukiwaniami i inwentaryzacją wraków na Bałtyku.

Rok temu mieliśmy możliwość robienia inwentaryzacji trzech największych katastrof Bałtyku, czyli Gustloff, Goya i Steuben. Ja nawet napisałem książkę 'Droga śmierci', która została wydana w 75. rocznicę zatonięcia Gustloff i jak skończyliśmy tę książkę to zadaliśmy sobie pytanie, co dalej

- mówił w Dzień Dobry TVN Tomasz Stachura, szef ekspedycji.

Wówczas sporządzili listę najciekawszych wraków do odkrycia. Karlsruhe był na 1. miejscu. Dlaczego? Wyjątkowy był jego załadunek i moment wypłynięcia - mianowicie, kwiecień 1945 roku, czyli tuż przez zakończeniem wojny.

Zwróciło naszą uwagę, że Karlsruhe opuścił jako ostatni port w Piławie, tuż przed zajęciem Królewca przez Armię Czerwoną. (...) To była ostatnia szansa wywiezienia czegokolwiek cennego. Dzięki kontaktom w radzieckich archiwach dotarliśmy do raportu, z którego wynikało, że wywiózł 360t ładunku . To nie było dość popularne. W tamtych czasach operacja Hannibal zakładała wyłącznie ewakuację ludzi i nagle mamy parowiec, który wyrusza w ostatni swój rejs z ładunkiem 360 ton w bardzo silnej eskorcie. To zwróciło naszą uwagę

- opowiadał nurek.

Wiadomo, że owy statek zatonął w błyskawicznym tempie. Woda wdarła się w wyrwę po wybuchu bomby radzieckiej i zalała się część dziobowa. W przeciągu 3 minut łódź znalazła się pionowo pod wodą . To spowodowało, że cały ładunek we wszystkich ładowniach zjechał w dół, co utrudnia możliwości penetracji.

Bursztynowa Komnata w Karlsruhe

Skąd w takim razie pogłoski o ukryciu w statku Bursztynowej Komnaty, skoro nie widać załadunku?

Przede wszystkim rzuca się w oczy, że są pojazdy wojskowe, co znowu nie było typową rzeczą, ponieważ rozkaz Dönitza mówił o tym, że 'mamy zabierać cywili i wojsko', a tu nagle mamy pojazdy. Jeden z historyków zwrócił mi potem uwagę, że to było dość ciekawe - może chodziło o to, żeby transport który był na Karlsruhe , był niezależny , czyli gdziekolwiek statek nie dopłynie, natychmiast ładuje się go na ciężarówki i wyjeżdża

- zdradził szef ekspedycji odnalezienia Karlsruhe.

Przez to, że sam nie jest ekspertem od Bursztynowej Komnaty, od momentu ogłoszenia znaleziska spodziewał się masy maili od specjalistów, którzy zapewne twierdziliby, że jej obecność w tym wraku nie jest możliwa. Tak się jednak nie stało, a nawet zdecydowana większość historyków twierdzi, że skarb może się tam znajdować.

Erich Koch, gauleiter Prus Wschodnich, który odpowiadał za ewakuację, był wielkim przeciwnikiem ewakuacji czegokolwiek. Do tego stopnia, że swojego prywatnego majątku nie zdążył ewakuować z Królewca. To mówi o tym, że mogło tak samo stać się z Bursztynową Komnatą.

- dodał Tomasz Stachura.

Bursztynowa Komnata w skali 1:2, czyli atrakcja w Mamerkach. Zobacz wideo:

Zobacz też:

Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.pl

Autor: Sabina Zięba

podziel się:

Pozostałe wiadomości