Białoruska dziennikarka, która sprzeciwiła się władzy. "Już boję się mniej niż na początku"

Na fali protestów i informacji o przemocy milicji białoruskiej wobec obywateli niektórzy operatorzy i dziennikarze telewizji państwowych odeszli ze swoich stanowisk. Jedną z nich jest Tatyana Garbar. Skontaktowaliśmy się z nią, aby zapytać o sytuację na Białorusi i o jej zawodową przyszłość.

Po ogłoszeniu wyników wyborów prezydenckich na Białorusi, według których wygrał Alaksandr Łukaszenka na ulice wyszli ludzie, a wiele zakładów przestało pracować. Protestujący domagają się powtórzenia głosowania, ponieważ ich zdaniem wcześniejsze zostało sfałszowane.

Dziennikarze poddawani naciskom

Do strajku przystąpiła także część pracowników telewizji państwowych, dlatego pewnego dnia widzowie zobaczyli puste studio.

Nasi koledzy je pokazali, a my poszliśmy na urlop bezpłatny, który dziś się skończył. Stało się to z powodów politycznych, z powodu tej sytuacji, która ma miejsce w naszym kraju

- wyjaśniła dziennikarka, Tatyana Garbar, która w telewizji państwowej pracowała w porannym programie informacyjno-rozrywkowym.

Trudno jest zabawiać ludzi błahostkami, kiedy w kraju dzieją się takie rzeczy, jak na Białorusi

- dodała.

Przyznała także, że dziennikarze są poddawani naciskom władz. Już cztery miesiące temu ograniczono im listę gości, których mogą zapraszać, a także dostali wytyczne, o czym mogą z nimi rozmawiać.

Do absurdu doszło w ostatnim tygodniu przed wyborami, gdy zlikwidowano cykl o zwierzętach, aby nie prowokować negatywnych skojarzeń. To jest absurd i sama nie wiem, jak to komentować

- stwierdziła Tatyana.

Jak mówi, na miejsce zbuntowanych pracowników telewizji przychodzą dziennikarze z Rosji lub młodzi ludzie bez doświadczenia.

Brutalność policji

Tatyana poskarżyła się również, że wielu jej kolegów trafiło do więzienia. Są też i tacy, którzy zostali postrzeleni przez milicję pacyfikującą protestujących i znaleźli się w szpitalach. Dlaczego jej zdaniem OMON jest taki brutalny?

Ponieważ dostali taki rozkaz. To polityka zastraszania. Na szczęście pojawia się coraz więcej nagrań, w większości anonimowych, od funkcjonariuszy, którzy zdjęli pagony, wyrzucili mundury i odeszli ze służby

- powiedziała Tatyana.

Dziennikarka jest dumna z solidarności swoich rodaków.

Jestem szczęśliwa, że biorę w tym wszystkim udział, że mój synek może to wszystko obserwować

- przyznała.

Zdradziła także, że po bezpłatnym urlopie nie zamierza przedłużać swojego kontraktu.

Szukam nowej pracy, nie chcę odchodzić z dziennikarstwa, w nim jest moje serce. Już boję się mniej niż na początku. Jedyne co mnie martwi, to to, że mogę któregoś dnia nie wrócić do synka. To mój jedyny lęk. Wszystko inne przeżyję

- zdradziła.

Ma także nadzieję, że protesty cały czas będę pokojowe i doprowadzoną do nowych wyborów.

>>> Zobacz także:

Władza blokuje Tindera i inne aplikacje randkowe. W którym państwie to zakazane?

Policjant z Florydy uratował dziecko przed rekinem. "Zdecydowałem się wskoczyć do wody i wyciągnąć chłopca na brzeg"

Trzylatka porwana przez latawiec. Dziewczynka uniosła się na kilkanaście metrów [WIDEO]

Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.

Autor: Iza Dorf

Reporter: Bianka Zalewska

podziel się:

Pozostałe wiadomości