Basia Kurdej-Szatan po raz pierwszy o porodzie. "Zależało mi, żeby urodzić naturalnie"

Barbara Kurdej-Szatan
Tomasz Urbanek/East News
Basia Kurdej-Szatan pod koniec września została po raz drugi mamą. Wiadomo, że aktorka starała się o dziecko od kilku lat, lecz ze względu na boreliozę nie mogła zajść w ciążę. Teraz jest niezwykle szczęśliwa i po raz pierwszy opowiedziała o porodzie.

Kurdej-Szatan o porodzie

Aktorka po raz pierwszy została mamą już 8 lat temu, także tym razem już dokładnie wiedziała, czego się spodziewać. Wiadomo, że całą ciążę znosiła dobrze, jedynie sama końcówka dała się jej we znaki. Podobno było jej ciężko, miała spuchnięte kostki oraz naprawdę spory brzuszek, bo mały Henryk w momencie urodzenia ważył aż ponad 4 kilogramy. Mimo tego do ostatniej chwili Kurdej-Szatan była aktywna i spotykała się ze znajomymi. Teraz w najnowszym numerze magazynu "Party" wyznała:

Hanię urodziłam tydzień przed terminem, więc i tym razem już na dwa tygodnie przed byłam w pełnej gotowości. Czułam, jakby miało to nastąpić wcześniej. Tymczasem małemu było w brzuszku dobrze i wcale się nie spieszył. Nie chciałam wywoływać porodu oksytocyną, a że wszystko było dobrze z maluszkiem, czekałam spokojnie, aż Henio sam zdecyduje, kiedy przyjść na świat

Choć jej pierwszy poród nie był łatwy, tym razem było inaczej. Wszystko przez wsparcie męża, który wraz z położną towarzyszył jej w tym ważnym momencie. Rafał Szatan przyszykował również partnerce niezwykły prezent.

Był bardzo pomocny i kochany, przygotował nawet zestaw utworów jazzowo-soulowych, które mnie relaksowały. Zależało mi, żeby urodzić naturalnie

- zdradziła Barbara.

Pierwszy poród Basi Kurdej-Szatan

Wygląda na to, że narodziny Henia poszły zdecydowanie lepiej, niż 8 lat wcześniej narodziny Hani. Wówczas aktorka nie spodziewała się, że urodzi przed terminem i usiłowała powstrzymać skurcze. W rozmowie z Katarzyna Burzyńską-Sychowicz opowiadała:

Była 22.00, poczułam skurcze, a miałam jeszcze tydzień do terminu porodu. Stwierdziłam, że wezmę ciepłą kąpiel, żeby się zrelaksować… Może przejdą? Bo to niemożliwe, żebym już rodziła! Ale one nie przechodziły, były coraz intensywniejsze, a ja cała rozemocjonowana, przejęta i zestresowana, że to może jednak już ten moment?! Pojechaliśmy z Rafałem do naszego mieszkania po torbę

Wiadomo, że rodziła naprawdę wiele godzin i była wykończona. Na szczęście wtedy również mogła liczyć na wsparcie męża.

Do szpitala dotarliśmy po 2.00, tam się okazało, że oto się zaczęło. O 6.00 miałam skurcze co 3 minuty i byłam już wykończona. Tak potwornie mnie bolało, że zapominałam, żeby regularnie oddychać. Rafał mi w tym pomagał, instruował mnie, trzymał za rękę i to było piękne. Minuta skurczu, oddychanie, oddychanie, przechodziło i zasypiałam na minutę. Po czym znowu się budziłam, skurcz i znowu zasypiałam, i tak w kółko do 11.00 chyba. W końcu wzięłam znieczulenie, 2 godziny sobie odpoczęłam, zrelaksowałam się trochę, przespałam i jak się obudziłam o 13.00, to ból był już nie do zniesienia. Hania urodziła się o 13.50

Poranny trening z brzuszkiem Basi Kurdej-Szatan. Zobacz wideo:

Zobacz też:

Autor: Sabina Zięba

Źródło: Party

podziel się:

Pozostałe wiadomości