Andrzej Piaseczny o partnerze i reakcji mamy na swoje wyznanie. "Żyjemy w czasach terroru ekstremalizmów"

Andrzej Piaseczny
Tomasz Urbanek/East News
O Andrzeju Piasecznym w ostatnim czasie jest naprawdę głośno. Artysta niedawno wydał płytę "50/50", na której śpiewa o miłości do mężczyzny. Jego coming out wywołał ogromne poruszenie. Teraz wokalista opowiedział o swoich uczuciach w najnowszym wywiadzie dla "Vivy!".

Partner Andrzeja Piasecznego

Wszystko zaczęło się w momencie, kiedy kilka tygodni temu Andrzej Piaseczny udzielał wywiadu w Radio Zet na temat swojej najnowszej płyty, zrealizowanej z okazji 50. urodzin. Przyznał, że w piosence pt. "Miłość" śpiewa o swoim uczuciu do mężczyzny i dodał: "Tak, to jest piosenka o mnie. Mówię o tym z uśmiechem". Dlaczego się na to zdecydował?

- Fakt, że mam 50 lat, czyli statystycznie rzecz biorąc większość życia za sobą, ułatwia mówienie o wielu rzeczach. Miałem świadomość, że jeśli składam taką deklarację, będę konsumował jej konsekwencje - wyznał Andrzej Piaseczny w wywiadzie dla "Vivy!".

Artysta powiedział, że nie ma problemów ze swoją orientacją, a jego coming out jest skutkiem niezgody na obecną sytuację polityczno-społeczną, a nie wewnętrzną potrzebą spowiedzi. Stwierdził, że głośny utwór "Miłość" jest deklaracją powstałą w wyniku "długotrwałej zgody na siebie" . Nie ma jednak zamiaru przedstawić światu swojego partnera.

- Żyjemy w czasach terroru ekstremalizmów: w lewo albo w prawo, białe albo czarne, tęczowe albo żółto-białe. Te ekstremalizmy powodują, że od wszystkich oczekuje się wywalenia bebechów na widok publiczny. Jeżeli powiedziałeś A, musisz powiedzieć Z i najlepiej zrobić transmisję on-line z sypialni 24 godziny na dobę. Ja takiego życia nie chcę i nigdy nie zaakceptuję . Zawsze sam stawiałem granice mojej otwartości i... sam je przesuwałem - mówił wokalista.

Andrzej Piaseczny - coming out

W najnowszym wywiadzie Andrzej Piaseczny dodał również, że chciał, by jego utwór był deklaracją wolnościową. Pragnął, żeby ludzie z mniejszych miast, w których nie ma tolerancji, uwierzyli w to, że też mają prawo do miłości i nikt nie ma prawa ich osądzać. W jego życiu natomiast ta piosenka nic nie zmieniła.

- Sąsiedzi znali mnie takiego, jaki jestem. Zawsze byłem sobą . Nie mam skłonności do wybielania się, wygładzania, retuszowania. To jest znak dzisiejszych czasów – wszechobecne retuszowanie - powiedział artysta w "Vivie!".

Swojego coming outu nie konsultował z nikim - ani z partnerem, ani ze swoją mamą. To wypłynęło z głębi jego serca, mimo tego, że zdawał sobie sprawę, iż spłynie na niego hejt. Nie przejmuje się jednak nieprzychylnymi komentarzami, bo uważa, że właśnie na tym polega różnorodność, iż nie trzeba się ze wszystkimi zgadzać.

- Mam 50 lat, na Boga! Oczywiście, nigdy nie chciałbym zrobić niczego, co będzie wbrew mamie, ale mama jest światłym człowiekiem. Mam szczęście . Wiem, że to nie jest postawa oczywista. Ludzie boją się powiedzieć rodzicom o swojej orientacji seksualnej. Albo rodzice wiedzą, ale nie wolno o tym mówić sąsiadom. Dlaczego? "Bo ty stąd wyjedziesz, a my tu zostaniemy". Do nich jest ta piosenka, a nie do rewolucjonistów. Rewolucjoniści robią to, co potrafią najlepiej, dajcie mi, na Boga, robić to, co ja potrafię - stwierdził Andrzej Piaseczny.

Andrzej Piaseczny w Dzień Dobry TVN o swojej urodzinowej płycie. Zobacz wideo:

Zobacz też:

Autor: Sabina Zięba

Źródło: Viva!

podziel się:

Pozostałe wiadomości