Adrian Pracoń przeżył zamach na wyspie Utoya. O tragedii przypominają mu odłamki wychodzące z ciała. "To ogromny ból"

Adrian Pracoń to Norweg polskiego pochodzenia, który przeżył zamach terrorystyczny na wyspie Utoya. Miał wtedy 21 lat i brał udział w obozie dla młodzieżówki norweskiej Partii Pracy. Jak wspomina te tragiczne wydarzenia? Jak od tamtego czasu zmieniło się jego życie?

Tragedia na wyspie Utoya

22 lipca 2011 roku Anders Breivik najpierw przeprowadził zamach bombowy w rządowej dzielnicy Oslo, następnie ubrany w policyjny mundur udał się na wyspę Utoya. Tam otworzył ogień do uczestników obozu, zabijając 77 osób, a raniąc ponad 200. Wśród pokrzywdzonych znalazł się Adrian Pracoń. Był ostatnią osobą, do której Breivik strzelił. W wyniku postrzału w ciele chłopaka pozostało około 60 metalowych odłamków. Zamachowiec podczas procesu mówił, że nie zabił Adriana, ponieważ wyczuł, że ma on prawicowe poglądy.

Adrian przez długi czas po tragedii zmagał się z zespołem stresu pourazowego. Przez trudny czas bardzo wspierała go rodzina.

Teraz bardziej się cieszymy, mamy gdzie skupić pozytywną energię

- powiedział Uli Chincz, która odwiedziła go kilka lat temu.

Życiowa misja

Obecnie Adrian jest członkiem partii, która nazywa się Sosialistisk Venstreparti (Socjalistyczna Lewica w Norwegii). Sprawuje w niej funkcję doradcy przy wyborach i sekretarza w regionie Viken. Do jego zadań należy promocja i administracja partii na poziomie regionalnym.

Z końcem marca 2020 roku ma rozpocząć pracę w organizacji "Mental Helse" (pol.: "Zdrowie Psychiczne") jako doradca polityczny. Adrian nie ukrywa, że traktuje nowe stanowisko jak misję. Ma nadzieję, że dzięki pomocy, którą zamierza nieść, będzie mógł odwdzięczyć się za wsparcie, które otrzymał po zamachu na wyspie Utoya.

Skończyłem też studia magisterskie z bezpieczeństwa międzynarodowego na Oxfordzie. Specjalizację robiłem w kierunku terroryzmu. Pomału idzie to wszystko do przodu

- powiedział Adrian.

Choć mężczyzna stara się nie wracać pamięcią do tragicznych chwil, to od czasu do czasu przypominają mu o nich kawałki odłamków, które nadal tkwią w jego ciele.

To jest straszny ból, jak one wychodzą, bo to jest metal, co chce przez skórę przejść

- przyznał.

Zobaczcie, co jeszcze Adrian powiedział Uli Chincz podczas ich spotkania sprzed kilku lat.

''Ocalały z wyspy Utoya'', przygotował: Szymon Brózda

>>> Zobacz także:

Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.

Autor: Iza Dorf

podziel się:

Pozostałe wiadomości