2000 km autobusem w jedną stronę - Anita Szydłowska ze "Ślubu od pierwszego wejrzenia" o sile marzeń i podróży życia

Anita Szydłowska i Adrian Szymaniak "Ślub od pierwszego wejrzenia"
Kamil Piklikiewicz/East News
Anitę Szydłowską widzowie TVN znają jako uczestniczkę programu "Ślub od pierwszego wejrzenia". Jest jednak przede wszystkim mistrzynią tańca towarzyskiego. Rytm jej życia zawodowego wyznacza pasja i to ona pcha ją do podejmowania się wyzwań, takich jak podróż na drugi koniec świata. Podróż, dodajmy, autobusem.

2000 km, 36 h jazdy - Anita Szydłowska o sile marzeń

W opublikowanym niedawno na Instagramie poście Anita Szydłowska oddała się wspomnieniom o - jak to określiła - "największej przygodzie swojego życia". Nie, wcale nie chodziło o udział w programie "Ślub od pierwszego wejrzenia", choć pewnie i to doświadczenie było nie lada przeżyciem - wszak właśnie tak poznała swojego męża, Adriana. W poście Anita zabrała fanów w świat swojej roztańczonej pasji.

- To wszystko nie było wcale tak dawno- zaledwie kilka lat temu, kiedy po sukcesie w Mistrzostwach Polski w 10 tańcach i wygraniu tytułu vice- mistrzowskiego dowiedzieliśmy się z @janczesko, że w tym roku mistrzostwa świata odbędą się w Moskwie??? - zaczęła w niemalże gawędziarskim tonie.

Udział w mistrzostwach stał się dla pary tancerzy marzeniem i celem. Zaczęły się intensywne treningi, godziny spędzone na parkiecie, podporządkowywanie całej codzienności do tego, by zrealizować zamiary o wzięciu udziału w moskiewskim wydarzeniu.

- Okazało się że zarówno zdobycie wizy, jak i podróż na miejsce jest po naszej stronie. Tancerze nie dostawali żadnej pomocy finansowej. Taniec to piękny, ale też BARDZO drogi sport. Najzwyczajniej w świecie nie było na stać na bilety lotnicze na wymarzoną imprezę - wspominała.

Czy się poddali? Kto oglądał "Ślub od pierwszego wejrzenia" wie, jak silny charakter ma Anita. O żadnym "machnięciu ręką" i zrezygnowaniu z zamiarów nie mogło być mowy - wraz z partnerem z parkietu wybrali się więc do Moskwy autobusem. Dystans? 2000 km. Czas? 36 godzin. I to tylko w jedną stronę.

- Po drodze czekała nas przesiadka w Rydze. My z całym ekwipunkiem sukni, butów i bagaży ? Gdy dotarliśmy na miejsce, stawiliśmy się po wielu przygodach na sali, licząc na ogromną salę balową, żyrandole, schody.. okazało się że była to zwykła hala sportowa z oświetleniem dziennym i taką płachtą powieszoną na ściance i takimi literkami jak na akademii szkolnej. ALE! Ta historia nie jest o tym żeby się nad tym użalać! Tańczyło nam się niesamowicie dobrze i pamiętam tą energię! - opisywała Anita.

Każda gawęda musi mieć jednak swój morał - czego ta przygoda nauczyła Anitę i czym postanowiła podzielić się z fanami?

Anita Szydłowska i taniec towarzyszki

Anita i jej partner zajęli 8. miejsce. Czy przegrali? Skądże - dla nich nie liczył się medal, lecz doświadczenie.

- Najważniejsze było to, że nie poddaliśmy się! Gdyby nie te 36 godzin i nie to że tak się wspieraliśmy- nie zobaczylibyśmy Rygi, Moskwy, nie dotarlibyśmy tam.. nie mielibyśmy tyłu szalonych wspomnień! - napisała.

Szczególnie urzekły nas jednak ostatnie zdania z postu Anity. Są jak refleksja, którą warto dzielić się dalej.

Czasami ta najkrótsza i najprostsza droga, wcale nie jest tą najciekawszą

Zapamiętajmy to sobie - w oczekiwaniu na kolejne długie podróże.

Zobacz wideo: Anita i Adrian ze „Ślubu od pierwszego wejrzenia”. Czy ich związek przechodzi kryzys?

Zobacz też:

Iga ze "Ślubu od pierwszego wejrzenia" odpowiedziała na obrzydliwe komentarze. "Wstyd, że kobieta potrafi napisać takie rzeczy"

Jako modelka w rozmiarze "zero" borykała się z anoreksją i bulimią. Dziś "Apolonka" kocha każdy centymetr swojego ciała

Joanna Koroniewska nie dostała wolnego, by pożegnać się z umierającą mamą: "Odeszła w samotności"

Autor: Ola Lipecka

podziel się:

Pozostałe wiadomości